pokaz koszyk
rozwiń menu
tylko:  
Tytuł książki:

Pressje (2). Teka Druga. Europa Środkowa Mit czy rzeczywistość

Dane szczegółowe:
Wydawca: Klub Jagielloński
Oprawa: miękka
Ilość stron: 156 s.
Wymiar: 195x245 mm
EAN: 9788391657539
ISBN: 83-916575-3-1
Data: 2003-01-01
Cena wydawcy: 10.00 złpozycja niedostępna

Opis książki:

W latach osiemdziesiątych ubiegłego już stulecia podczas kolejnych rządów peerelowskich dygnitarzy usiłujących zaklinać rzeczywistośc hasłami, dekretowaniem poprawy, inspekcjami robotniczo-chłopskimi (słynne IRCH-y), wreszcie złudzeniami zaczerpniętymi z zasad gospodarki nakazowo-rozdzielczej, krążył po Polsce nieszczególnie wysublimowany dowcip przyrównujący reformę, której kolejny etap uroczyście w Sejmie ogłaszał premier Mesner, do narządów płciowych komara. Wszycy wiedzieli, że jest, lecz nikt nie wiedział, gdzie. W jakiejś mierze podobnie rzecz się ma z Europą Środkową. Mieszkańcy Starego Kontynentu, w szczególności zaś centralnej jego części, niejako intuicyjnie wyczuwają, że istnieje organizm, który jedni nazwą Mitteleuropa, inni Stredná Európa czy Střední Europa, jeszcze inni Közép Európa. Być może dostrzegają też charakterystyczne cechy tego obszaru i zamieszkujących go ludów, gdy jednak pojawi się pytanie o samookreślenie czy też o precyzyjne uchwycenie, czym jest i gdzie dokładnie się on znajduje, okazuje się wówczas, że trudno znaleźć bardziej efemeryczne zjawisko. Pojęcie Europy Środkowej, mające przecież charakter ogólny, staje się kłopotliwe wówczas, gdy rozwikłać przychodzi zagadnienia tożsamości, granic czy jej oryginalnych cech. Timothy Garton Ash powołując się na opublikowany w 1954 roku artykuł geografa Karla Sinnhubera, przypomina, że zebrał on szesnaście definicji Europy Środkowej. "Jedyną częścią Europy, jakiej żadna z nich nie uwzględniała, był Półwysep Iberyjski, wszystkie natomiast wymieniały Austrię, Bohemię i Morawy"1. Największy jednak wpływ na współczesne pojmowanie osobliwego zjawiska w centrum europejskiego kontynentu mają dyskusje z lat osiemdziesiątych prowadzone między innymi przez Milana Kunderę, Czesława Miłosza, György Konrada, Leszka Kołakowskiego, Milovana Dżilasa, Alexandra Zinowiewa, Józefa Tischnera czy Erharda Buska. To właśnie oni przypominając o Europie Środkowej, wskazywali, że istnieje część Starego Kontynentu, która historycznie, kulturowo, wreszcie cywilizacyjnie przynależy do Zachodu. Tylko nietrwały kaprys historii "uprowadził" ją i poddał wpływom ideologii marksistowsko-leninowskiej sprzęgniętej z potęgą Armii Czerwonej i odmiennym od łacińskiego sposobem egzystencji zbiorowości ludzkich. W politycznym zatem znaczeniu Europa Środkowa może być dziś rozumiana jako wygodna nazwa dla krajów, które nie należą do Wschodu, do cywilizacji turańskiej (jak nazwał ją niegdyś Feliks Koneczny), ale które z racji swej "niepełnowartościowości" czy też "niepełnoletności" nie są całkowicie utożsamiane z bogatymi, rozwiniętymi państwami i narodami Zachodu. Krainy i nacje Europy Środkowej charakteryzowałyby się w tym rozumieniu pewną "młodszością cywilizacyjną", że posłużymy się znanym określeniem Józefa Szujskiego, za pomocą którego tłumaczył on wiele polskich problemów i niedomagań. Zwolennicy tej tezy zdają się mówić, że historia wkroczyła na te ziemie z dużym opóźnieniem, opóźnieniem, którego nadrobienie wciąż okazuje się niełatwym zadaniem. Czy oznacza to, że w rozróżnieniu na peryferia i rdzeń, pomimo wynikającego z samej nazwy centralnego położenia, nigdy nie wyszła Europa Środkowa w określaniu siebie i własnej wartości poza relacje ze stanowiącymi ogniska kultury krajami Zachodu W dużej mierze tak właśnie się działo. Nie jest bowiem przypadkiem, że stosunkowo niewiele idei, prądów o światowym znaczeniu miało tutaj swój początek. Stwierdzenie to nie przekreśla jednak znaczenia, dorobku i udziału tej części kontynentu w dziejach Europy i świata. Andrzej Szczerski w zamieszczonym tu artykule zauważa, że centrum może istnieć o tyle, o ile są peryferyjne ośrodki uznające jego przewodnictwo, dominację, werdykty lub rozstrzygnięcia. Mimo wszystko jednak jesteśmy przekonani, że udział krajów Europy Środkowej, bez względu na to, jak będziemy ją definiować, jest na tyle istotny, że trudno sobie wyobrazić i zrozumieć dzieje naszego kontynentu oraz jego kulturę z pominięciem tej bliskiej nam części świata. Zderzenie naśladownictwa z oryginalnością i swojskością, połączone z niezwykle mocnymi nawiązaniami do kultury grecko-judeo-chrześcijańskiej (czy obecnie raczej postchrześcijańskiej) wydało w naszym przekonaniu owoce warte refleksji i badań. Gdy do tego dodamy jeszcze szczególne doświadczenie historyczne tych krain, niezrozumiałe często dla mieszkańców "dojrzalszej cywilizacyjnie" części kontynentu, to okaże się, że zajmując się fenomenem Europy Środkowej podejmujemy niezwykle ważki temat, który mimo pozornej powszechności nie został w ostatniej dekadzie opisany. Nie został również poważnie podjęty przez polityków, choć niejednokrotnie odwoływali się oni do tej koncepcji w wystąpieniach czy sloganach wyborczych. Retoryka przemówień nie przełożyła się jednak w znaczący sposób na praktykę polityczną. Jak w takim razie można, choćby w uproszczeniu określić, czym jest Europa Środkowa, gdzie znajdują się jej granice i na czym polega jej wyjątkowość Jeśli zaś specyfikę taką uda się przedstawić, to, czy nie okaże się, że jest ona raczej mitem lub co najwyżej faktem nie mającym żadnego praktycznego znaczenia Poruszamy się więc po niezwykle ulotnej i trudnej do określenia przestrzeni. Ilekroć bowiem posługujemy się pojęciem Europy Środkowej, musimy dokładnie zdefiniować, jaki obszar lub jakie cechy bierzemy pod uwagę. Wielu za jedyną jej emanację i ukonstytuowaną formę uznaje dziedzictwo monarchii austro-węgierskiej. Właśnie wielonarodowe, a jednocześnie unifikujące, doświadczenie ck monarchii płynące z istnienia państwa, które po 1867 roku nadało olbrzymią autonomię swoim częściom składowym, stanowi ważny element swojskości tego zaułka kontynentu. Dostrzegalne do dziś liczne podobieństwa znajdujące się w wielu miejscach od Tarnopola po Triest nie powinny zaskakiwać, jeśli uświadomimy sobie, że na obszarze dzisiejszej Chorwacji, Słowenii, części Włoch, w Czechach, na Morawach, Słowacji, Węgrzech, w części Ukrainy, Rumunii, wreszcie na ziemiach polskich posługiwano się tą samą walutą, czytano podobną prasę, istniały podobne kawiarnie, potrawy, a miasteczka przybierały zbliżone kształty. Gdy do wspomnianych federalistycznych elementów dodamy znaczny liberalizm i postępujący demokratyzm oraz dość swobodny rozwój poszczególnych nacji, nie możemy dziwić się wciąż obecnym sentymentalnym wspomnieniem dawnych czasów, czasów Franciszka Józefa I. Przyjmując jednak tylko to kryterium, musielibyśmy uznać, że poważna część III Rzeczypospolitej oraz Litwa znalazłyby się poza granicami dzisiejszej Europy Środkowej. A wiemy przecież, że zarówno Polacy, jak i Litwini są przekonani, iż geograficzny środek Europy leży albo gdzieś nieopodal Łodzi albo w niespełna godzinę drogi od Wilna. Pojawia się więc inna propozycja, wedle której do Europy Środkowej należy włączyć wszystkie kraje i narody będące spadkobiercami najpierw dynastii Jagiellonów, a następnie I Rzeczypospolitej. W tej koncepcji miejsce w centrum naszego kontynentu byłoby zarezerwowane nie tylko dla Polski, Litwy, Białorusi, Ukrainy, Łotwy, ale także Czech, Węgier i Słowacji. Rysują się więc trzy niezależne historyczne koncepcje Europy Środkowej, złączone jedną arcyważną cechą: wszystkie stanowią dziedzictwo wielonarodowych i zróżnicowanych pod względem religijnym bytów - monarchii austro-węgierskiej, I Rzeczypospolitej, a wreszcie krajów nie odczuwających związku ze Wschodem, będących częścią cywilizacji łacińskiej, młodszych braci zachodniego świata. Nie można w tym miejscu zapomnieć o wpływach niemieckich i niemieckich wizjach uporządkowania Mitteleuropy w pierwszych dekadach dwudziestego stulecia. Wspomniany już Timothy Garton Ash wskazuje na jeszcze jedną najnowszą metodę pojmowania Europy Środkowej. Jest to, dodajmy, sposób w dużej mierze przez niego właśnie wykreowany i znajdujący kontynuację w wielu współczesnych analizach politycznych. Jego zdaniem do Europy Środkowej należą kraje, które są cywilizowane, demokratyczne, słowem stabilne, mające zapewnione w nieodległej perspektywie członkostwo w strukturach Unii Europejskiej lub NATO. Biorąc pod uwagę to kryterium, najczęściej wymienianymi są Czechy, Polska i Węgry, a zaraz po nich także i Słowacja, państwa tworzące tak zwaną Grupę Wyszehradzką - trzon współczesnej Europy Środkowej. Ważne zatem dla nas z przyczyn politycznych pojęcie, skurczyło się do czterech wymienionych krajów. Pozostałe zaś leżące w pasie "między Niemcami a Rosją" rozciągającym się od Estonii po Morze Czarne aż na Bałkany, aspirują do bycia uznanymi za część Europy Środkowej. Za ilustrację posłużyć może przykład Słowenii - kraju najbardziej zaawansowanego spośród państw postkomunistycznych w drodze do członkowstwa w Unii Europejskiej, który stara się zacieśnić i sformalizować współpracę z Grupą Wyszehradzką - będącą szyldem wiarygodnego partnera dla Zachodu. Kategoria "bałkańska", w rozróżnieniu Asha, stoi bowiem na antypodach wspomnianych już: stabilności, demokracji i cywilizacji. Czy można więc wskazać te cechy, które dla Europy Środkowej będą na tyle charkterystyczne, że pozwolą odróżnić ją od innych części Starego Kontynentu Zamieszczone tutaj artykuły dowodzą, że operacja taka jest nie tylko możliwa, a wręcz naturalna. Wskazujemy wiele takich elementów, które w naszym przekonaniu decydują nie tylko o oryginalności i niepowtarzalności naszej Europy - Europy Środkowej, ale w ogóle o jej istnienu, choćby nawet w najbardziej mitycznycznym i sentymentalnym wydaniu. Zwątpienie budzi tylko brak wykorzystania tak oczywistej wspólnotowości przez tych, którzy decydują o współpracy politycznej, kulturalnej czy ekonomicznej. Jesteśmy przekonani, że w trudnym procesie łączenia kontynentu mamy do odegrania poważną rolę. Jako pojedyncze, małe narody skazujemy się na peryferyzację. Współpracując - na nienowej przecież płaszczyźnie - wnosimy do Europy nową jakość. Do czego więc odwołujemy się, argumentując na rzecz naturalnej wspólnoty naszego obszaru kulturowego Po pierwsze zaznaczyć trzeba, że omawiane terytoria charakteryzowały się zawsze olbrzymią różnorodnością, wieloetnicznością, wieloreligijnością. Nigdy na tym terenie nie zaistniał jeden organizm państwowy, jedna wspólnota polityczna. Zmiana, często drastyczna i radykalna, była udziałem tych ziem w znacznie większym stopniu niż stabilność i dobrobyt. Ten historyczny niepokój stanowi o odmienności Europy Środkowej. Analizując ostatnie 200 lat zauważamy, że niewiele było takich dekad, w których narody i państwa tej części świata rozwijałyby się w sposób nieprzerwany i stały. Ciągłe zagrożenie najazdem, okupacją oraz zmiany granic, a co za tym idzie migracje ludności na niespotykaną skalę są udziałem każdej niemal grupy etnicznej regionu. Konsekwencją tego historycznego wrzenia był i jest odczuwalny do dzisiaj ekonomiczny niedostatek. To właśnie w nim znajdujemy praźródła relatywnej - w porównaniu z bogatymi państwami Zachodu - biedy, charakteryzującej ten obszar. Wspólny, często tragiczny los, wspomniana mozaikowość znajdują się u podstaw czynników kulturowych. Ich pochodzenie i wymowa są oczywiste dla mieszkańca tej części kontynentu, pozostają jednak zagadką - czasem fascynującą, kiedy indziej niezrozumiałą - dla osoby "nietutejszej". Z plątaniny historyczno-kartograficznej, politycznej (czy geopolitycznej), ekonomicznej i demograficznej, religijnej i kulturowej wypływa bodaj najbardziej oryginalny, choć ulotny, rys Środkowoeuropejczyka - jego mentalność. Do 1989 roku w satelickich krajach "imperium zła" panował nastrój dający sie najlepiej określić mottem życiowym dobrego wojaka Szwejka: "Jeszcze tak nie było, żeby jakoś nie było", podtrzymywany swoistym, bo przepełnionym sarkazmem, ironią (często autoironią), a może nawet pogodzeniem się z raczej nie sprzyjającym losem, poczuciem humoru. Mentalność ta znajdująca swoje odzwierciedlenie nie tylko w literaturze czy "kulturze wysokiej", ale także w sposobie życia, wydaje się być dziś czymś, co najłatwiej utracić. Osobliwe doświadczenie historyczne drugiej połowy XX wieku wytworzyło więc niepowtarzalną kulturę. Ale ten czas już minął. Zmiany polityczne i ekonomiczne uruchomiły procesy powolnego zaniku antyblokowej wspólnotowości. Czy zatem Europa Środkowa może jeszcze stać się rzeczywistością Na tak postawione pytanie nie możemy udzielić kategorycznej odpowiedzi. W zamieszczonych artykułach znajdujemy jednak wiele argumentów, które pozwalają nam wierzyć, iż wspólnota taka nie musi - jak wiele temu podobnych projektów - pozostać tylko sentymentalną mrzonką intelektualistów poszukujących naukowo dowiedzionej płaszczyzny do prowadzenia dialogu. Jadwiga Emilewicz* Arkady Rzegocki*

Książka "Pressje (2). Teka Druga. Europa Środkowa Mit czy rzeczywistość" - oprawa miękka - Wydawnictwo Klub Jagielloński.

Spis treści:

OD REDAKCJI

Europa Środkowa - mit czy rzeczywistość?

EXPRESSIS VERBIS

Marcin Emilewicz
Mityczna rzeczywistość, czyli rzecz o straconych zachodach polityki
regionu

Małżeństwo z rozsądku.
Włodzimierz Bernacki o historii, ideach i polityce w Europie
Środkowej

Europa Środkowa - czas przeszły dokonany. Richard Crampton
o dziejach, definicjach
i pragmatycznych aliansach

Krzysztof Szczerski
Kilka uwag o polityce
środkowoeuropejskiej

ART-PRESSJE

Andrzej Szczerski
Czy istnieje historia sztuki Europy Środkowej XX wieku?

ANTYKWARIAT

Józef Drewniok
Podzwonne dla Europy Środkowej. Niespełnione marzenia György Konrada.
Kryzys kultury
europejskiej a tragedia Europy Środkowej w spojrzeniu
Milana Kundery

EURO-PRESSJE

Marta Metzner
W poszukiwaniu tożsamości
Dominik Bartmański
Europa środka w Europie Unii
Agnieszka Porębska
O znaczeniu granic
w "Europie bez granic"
Piotr Mikuli
Neutralność światopoglądowa
państwa w Europie
Środkowej i Wschodniej

EGZEMPLIFIKACJE

Stuart Schulzke
Sondaże, politycy
i gwiazdy porno.
Rok wyborczy na Węgrzech

IMPRESSJE

Rafał Lis, Rafał Olszowski
Bartne - Indianie wschodu
Michał Wenklar
Tygiel w sercu Europy.
Historia dziwnych miast