pokaz koszyk
rozwiń menu
tylko:  
Tytuł książki:

Sędzia Di i chiński gwóźdź

Autor książki:

Robert van Gulik

Dane szczegółowe:
Wydawca: PIW
Rok wyd.: 2006
Oprawa: miękka
Ilość stron: 274 s.
Wymiar: 123x195 mm
EAN: 9788306029901
ISBN: 83-06-02990-9
Data: 2006-05-05
Cena wydawcy: 17.90 złpozycja niedostępna

Opis książki:

Sędzia Di i jego czterej pomocnicy wyjaśniają zagadkowe morderstwa dokonane na szanowanym kupcu, dobrotliwym pięściarzu oraz żonie antykwariusza, której zwłoki pozbawione zostały głowy.
Robert van Gulik tym razem sięga po jeden z najsłynniejszych motywów chińskiej literatury kryminalnej: morderstwo dokonane chińskim gwoździem. Najstarszy opisany przypadek takiej zbrodni można odnaleźć w chińskim pitavalu pochodzącym z trzynastego wieku. Autor prowadzi czytelnika skomplikowanym labiryntem fabuły, zaś kluczem do rozwiązania intryg czyni dziecięcą z pozoru układankę, tangram.
Zazwyczaj nieomylny sędzia Di tym razem ukazany zostaje w innym świetle. Pisze o tym autor: "W niniejszej powieści usiłowałem pokazać odwrotną stronę medalu, kładąc nacisk na poważne ryzyko, które ponosi sędzia, gdy popełni błąd. (...) sędziowie pokoju nie mogli żądać dla siebie nietykalności ani żadnych specjalnych przywilejów. Podlegali oni starej chińskiej zasadzie prawnej fan-tso ("odwrócona kara”), stanowiącej, że osoba, która kogoś oskarżyła fałszywie, poniesie taką samą karę, jaką poniósłby fałszywie oskarżony, gdyby oskarżenie było prawdziwe”.
Robert van Gulik urodził się w 1910 roku w Holandii. Na Uniwersytecie w Utrechcie studiował język chiński, japoński, tybetański i sanskryt. W roku 1935 został wysłany na placówkę dyplomatyczną do Tokio. Podczas siedmioletniego pobytu w Azji podróżował po Japonii i Chinach, zgłębiał chińską kulturę, między innymi malarstwo, weiqi (chińskie szachy) oraz qin (lutnia lub cytra). Podczas drugiego pobytu w Japonii, w 1949 roku przełożył na angielski chiński tekst z XVI wieku i opublikował jako Di Gung An. Trzy tajemnicze morderstwa rozwiązane przez Sędziego Di. Tak narodziła się postać literacka, która miała przynieść autorowi sławę. Wydaje się ironiczne, że Robert van Gulik, wybitny znawca klasycznej chińskiej muzyki, sztuk plastycznych i literatury (wśród jego licznych prac, dobrze znanych w kręgach orientalistycznych, warto wymienić Sexual life in ancient China; a preliminary survey of Chinese sex and society from ca. 1500 B.C. till 1644 A.D. Leiden, Brill; 1961) jest dziś pamiętany przede wszystkim jako autor ponad dwudziestu książek o wyczynach sędziego Di Rendzie, który żył w latach 630-700. Na ich podstawie nakręcono już jeden film telewizyjny.
Robert van Gulik zmarł w 1967 roku w Holandii.
fragment
(...)
Yü Kang podniósł wzrok na sędziego. Uśmiechając się przez łzy, powiedział:
– Nie, panie sędzio, to absolutnie niemożliwe! Lien-fang i potajemny kochanek! Nie, jestem pewien, że nie, panie sędzio!
– W takim razie – rzekł sędzia z powagą – mam dla ciebie złe wieści, Yü Kang. Kilka dni przed jej zniknięciem widziano ją, jak wychodziła z domu schadzek z jakimś młodym człowiekiem.
Twarz Yü Kanga spopielała. Wpatrywał się w sędziego wybałuszonymi oczyma, jakby zobaczył ducha. Nagle wy buchnął:
– Teraz nasza tajemnica wyszła na jaw! Jestem stracony!
I zaniósł się łkaniem. Na znak sędziego Di sierżant podał mu filiżankę herbaty. Młodzieniec łapczywie wypił jej zawartość. A potem rzekł spokojniejszym tonem:
– Panie sędzio, Lien-fang odebrała sobie życie i ja jestem odpowiedzialny za jej śmierć!
Sędzia Di odchylił się na oparcie krzesła. Gładząc powoli brodę, powiedział:
– Wyjaśnij to, Yü Kang!
Młodzieniec z trudem się opanował. Zaczął w te słowa:
– Pewnego dnia, mniej więcej sześć tygodni temu, Lien-fang przyszła ze swą duenną do rezydencji Chu, aby do starczyć wiadomość od swojej matki dla pierwszej damy pana Chu. Dama brała kąpiel, więc musiały zaczekać. Lien-fang poszła pospacerować po jednym z ogrodów i wtedy ją zobaczyłem. Mój pokój znajduje się w tej samej co ów ogród stronie domostwa; namówiłem ją, żeby weszła ze mną do środka... Potem mieliśmy kilka potajemnych schadzek w tamtym domu na targowisku. W pobliżu mieści się sklep przyjaciółki jej duenny i staruszka nie miała nic przeciwko, by Lien-fang samodzielnie oglądała sobie kramy, podczas gdy ona prowadziła niekończące się rozmowy z właścicielką sklepu. Po raz ostatni spotkaliśmy się trzy dni przed zniknięciem Lien-feng.
– A więc to ciebie widziano, jak wychodziłeś z tamtego domu! – przerwał mu sędzia Di.
– Tak, panie sędzio – odparł Yü Kang posępnym tonem. – To byłem ja. Owego dnia Lien-fang powiedziała mi, że chyba jest w ciąży. Była przerażona, że teraz nasze bez wstydne postępowanie wyjdzie na jaw. Ja także odczułem wielką konsternację na myśl, że pan Liao prawdopodobnie wyrzuci córkę ze swego domu, a pan Chu z całą pewnością odeśle mnie w niełasce do rodziców. Obiecałem jej, że zrobię co w mojej mocy, aby uzyskać zgodę pana Chu na wczesne małżeństwo, a Lien-fang zapewniła mnie, że o to samo poprosi swego ojca.
Tego samego dnia zwróciłem się z tym do swego pracodawcy, lecz on popadł we wściekłość, nazywając mnie niewdzięcznym łajdakiem. Napisałem w tajemnicy liścik do Lien-fang, ponaglając, by jak najszybciej załatwiła sprawę ze swoim ojcem. Najwyraźniej pan Liao także odmówił. Nieszczęsna dziewczyna musiała w rozpaczy odebrać sobie życie, rzucając się do studni. I to ja, nędznik, jestem od powiedzialny za jej śmierć!
Zalał się łzami. A po chwili powiedział urywającym się głosem: – Od czasu zniknięcia mojej narzeczonej owa tajemnica gnębi mnie, spędzając sen z oczu. W każdej chwili spodziewam się usłyszeć, że znaleziono jej ciało. A potem ten okropny człowiek, Yeh Tai, przyszedł do mnie i powiedział, że wie o naszych spotkaniach z Lien-fang w moim pokoju. Dałem mu pieniądze, ale on wciąż żądał więcej! Dziś przyszedł znowu i...
– W jaki sposób - przerwał mu sędzia - Yeh Tai poznał twój sekret?
– Najprawdopodobniej – odparł Yü Kang – szpiegowała nas stara pokojówka o imieniu Liu. Poprzednio służyła w rodzinie Yeh jako niańka Yeh Taia i opowiedziała mu o nas, gdy plotkowali na korytarzu przed biblioteką Chu. Yeh Tai czekał tam, by załatwić z nim jakiś interes. Yeh Tai zapewnił mnie, że staruszka obiecała mu nikomu o tym nie wspominać.
– Stara służąca ci się nie naprzykrzała? – zapytał sędzia Di.
– Nie, panie sędzio – odparł Yü Kang. – Ale ja sam usiłowałem z nią porozmawiać, żeby się upewnić, czy dotrzyma obietnicy. Wszelako do dziś nie udało mi się do niej dotrzeć. – Widząc zdumione spojrzenie sędziego, Yü Kang pospiesznie wyjaśnił: – Mój pan podzielił rezydencję na osiem oddzielnych domostw, z których każde posiada swoją kuchnię i własnych służących. Główną część zajmuje pan Chu, jego pierwsza dama oraz jego biuro, tam także mieści się moje mieszkanie. Pozostałe siedem części zamieszkuje siedem innych żon mego pana. Ponieważ są tam dziesiątki służby i ponieważ wszyscy mają nakazane trzymać się swojej części rezydencji, niełatwo jest odbyć prywatną rozmowę.
Ale dziś, wszedłszy do biura mego pana, zobaczyłem starą Liu, omawiającą z nim rozliczenia dzierżawców. Zapytałem ją szybko, co powiedziała Yeh Taiowi na temat Lien-fang i mnie, ale ona udawała, że nie wie, o czym mówię. Najwyraźniej nadal jest całkowicie oddana Yeh Taiowi. – A potem dodał z nieszczęśliwą miną: – Tak czy siak, teraz już nie ma znaczenia, czy dochowa tajemnicy!

Książka "Sędzia Di i chiński gwóźdź" - Robert van Gulik - oprawa miękka - Wydawnictwo PIW. Książka posiada 274 stron i została wydana w 2006 r.