pokaz koszyk
rozwiń menu
tylko:  
Tytuł książki:

Niech słowo płonie w twym sercu

Autor książki:

Daniel Ange

Dane szczegółowe:
Wydawca: PROMIC Wydawnictwo Księży Marianów
Oprawa: miękka
Ilość stron: 128 s.
Wymiar: 110x180 mm
EAN: 9788371194702
ISBN: 83-7119-470-6
Data: 2006-03-06
Cena wydawcy: 15.50 złpozycja niedostępna

Opis książki:

Niech słowo płonie w twym sercu"Świat ośmiela się mówić: Bóg milczy...
Ależ nie, to nieprawda! Bóg mówi. Nie przestaje mówić, a nawet krzyczeć...”
W świecie poszukującym sensu istnienia i dróg Mądrości – oto zaproszenie do przeżycia spotkania z Bogiem w lekturze Słowa. Daniel-Ange zachęca nas, byśmy "powierzyli się Ewangelii”, przyjęli Słowo, pozwolili, aby nas uzdrawiało i przemieniało nasze życie tak, byśmy sami stawali się żywym słowem Boga.
Daniel-Ange, poruszony do głębi ubóstwem psychicznym i moralnym młodych ludzi w swojej rodzinnej Francji, po trzydziestu latach życia pustelniczego, w tym dwunastu w Rwandzie, poczuł wezwanie do niesienia im tego, co najważniejsze: Boga, który jest Życiem. W 1981 r. przyjął święcenia kapłańskie, a w 1984 r. założył katolicką szkołę ewangelizacji Jeunesse-Lumiere, jedną z pierwszych takich instytucji w Europie. Autor wielu książek z dziedziny teologii i ewangelizacji, głęboko zaangażowany w dialog katolicko-prawosławny, oraz wędrowny ewangelizator znany w blisko 40 krajach świata.
FRAGMENT
“Twoje słowo jest lampą dla moich kroków
i światłem na mojej ścieżce” (Ps 119, 105).
“Ilekroć otrzymywałem Twoje słowa,
chłonąłem je,
a Twoje słowo stawało się dla mnie
rozkoszą
i radością serca mego. (...)
Ale wtedy zaczął trawić moje serce
jakby ogień,
żarzący się w moim ciele” (Jr 15,16; 20,9).
“Oto nadejdą dni (...)
gdy ześlę głód na ziemię,
nie głód chleba ani pragnienie wody,
lecz głód słuchania słów Pańskich.
Wtedy błąkać się będą od morza do
morza,
z północy na wschód będą krążyli,
by znaleźć słowo Pańskie,
lecz go nie znajdą.
W dzień ten pomdleją z pragnienia
piękne dziewice i młodzieńcy” (Am 8,11 nn.).
“Zaiste, podobnie jak ulewa i śnieg
spadają z nieba
i tam nie powracają,
dopóki nie nawodnią ziemi,
nie użyźnią jej i nie zapewnią urodzaju,
tak iż wydaje nasienie dla siewcy
i chleb dla jedzącego,
tak słowo, które wychodzi z ust moich,
nie wraca do Mnie bezowocne,
zanim wpierw nie dokona tego,
co chciałem,
i nie spełni pomyślnie swego posłannictwa” (Iz 55,10-11).
Płonący krzew pośrodku pustyni
“Wtedy ukazał mu się Anioł Pański w płomieniu ognia, ze środka krzewu. [Mojżesz] widział, jak krzew płonął ogniem, a nie spłonął od niego.” (Wj 3,2)
“Czy serce nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze i Pisma nam wyjaśniał?” (Łk 24,32)
Świat ośmiela się mówić: Bóg milczy... Ależ nie, to nieprawda! Bóg mówi. Nie przestaje mówić, a nawet krzyczeć. To ja nie słyszę. A jeśli słyszę, to nie słucham. A jeśli słucham, to nie żyję tym, nie udzielam odpowiedzi.
A jeśli odpowiadam, to nie żyję według Jego Słowa.
Mówi we wspaniałości swojego Stworzenia, ale tego nie widzę. Mówi przede wszystkim... w swoim Słowie, ale tego nie wiem, nie chcę wiedzieć. Boję się, że mi to przeszkodzi, że wytrąci mnie z równowagi, wyrwie z codziennego uśpienia. Boję się, że to mną wstrząśnie, że mnie przemieni, spali! Że wstrząśnie mną, przemieni mnie i spali:
Słowo samego Boga.
Słowo, w którym Bóg się objawia,
ukazuje się, wydaje samego siebie.
Słowo święte wśród innych słów,
uświęcające bardziej niż wszystkie inne słowa.
Słowo Życia i Słowo, które daje Życie.
Życie wieczne, nieśmiertelne,
ale za pomocą słów doczesnych, śmiertelnych.
Słowo, które zawsze trwa,
jak Miłość,
a przecież w ubogich słowach codzienności.
Słowo, które istnieje odwiecznie
i staje się ciałem w naszej mowie,
zanim się stanie... Obliczem.
Obliczem, w którym cielesne wargi
będą głosić i śpiewać
Słowo światłości.

Słowo, które stało się ciałem, i wypowiada
ludzkie słowa...
Słowo, które odwiecznie trwa w Bogu
i pewnego dnia wkrada się w nasze słowa
i je przemienia od wewnątrz,
nie rozsadzając ich na kawałki: toż to cud!
Jak płonący Krzew,
nasze ubogie, ludzkie środki wyrazu
płoną wewnętrznym ogniem,
który ich przecież nie spala.

Czyż każde słowo nie jest iskrą
wielkiego ognia paschalnego?
Jego Słowo! Jak Jego Imię,
jak Jego Ciało
miód na twoich wargach, balsam na twoich ranach,
żar w twoim sercu!
Karmi cię. Nasyca wonią. Spala...
I jeszcze: lśni tysiącem ogni,
jak diament w promieniach wschodzącego słońca (...)
Kościół – kolebka Słowa
“Rzekł więc Jezus do Dwunastu: «Czyż i wy chcecie odejść?». Odpowiedział Mu Szymon Piotr: «Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego». Na to rzekł do nich Jezus: «Słowa, które Ja wam powiedziałem, są duchem i są życiem.»” (J 6, 67 68 i 63) (...)
Nie oddzielać źródła od soku: Słowa od Ojców
Biblia nie spada z nieba, jak meteoryt spuszczony przez jakąś odległą planetę. Zostaje przekazana w moje ręce, kiedy już przeszła przez miliardy innych rąk. Zostaje powierzona mojemu sercu, kiedy już spowodowała bicie serc całej rzeszy ludzi.
Słowo dociera do mnie przesycone jeszcze oddechem tych, którzy przede mną je szeptali, przeżuwali, wyśpiewywali. Rozpalone miłością tych, którzy je umiłowali. Drżące od istnień tych, którzy żyli nim przede mną.
Na studiowanie Słowa, rozważanie go, modlenie się nim, poświęcono całe miliardy godzin. W kolejnych pokoleniach nagromadziła się w ten sposób fantastyczna suma wiedzy biblijnej. Od najbardziej wymagającej krytyki literackiej, przez cierpliwą archeologię, aż po najbardziej dociekliwe badania historyczne. Nieustannie badano Słowo, zgłębiano je, drążono, prześwietlano, skanowano...
Pojawiają się coraz to nowe odkrycia. Ustalane są powiązania między poszczególnymi tekstami, jak most rzucony między dwa brzegi...
Słowo – skarb niewyczerpany. Czerpiemy z niego, a ono nigdy nie wysycha. I to bynajmniej nie koniec...
Homilie Ojców Kościoła, rozważania świętych, prace współczesnych egzegetów. Nie mówiąc o odkryciach archeologicznych... Bajeczna kopalnia, której żaden człowiek nie zdoła wyczerpać, choćby poświęcił na to całe życie!
Dlaczego miałbym nie szukać w nich natchnienia, objaśnienia, pomocy, abym i ja z kolei mógł odkryć tę krainę bez granic? Biblia (oczywiście nie Ewangelia, tak prosta i czysta) jest gęstą puszczą tropikalną. Aby ją przemierzyć, potrzebuję przewodników. A nie ma lepszych od tych, którzy zgłębili i przetarli w niej szlaki, czasem za cenę trudu całego życia.
Mam na myśli przede wszystkim świętych. Wszyscy Ojcowie i Doktorzy Kościoła byli święci. Okazali się najbardziej żyzną ziemią – ziarno przyniosło w nich owoc stokrotny. W miarę przyswajania, Słowo stało się ciałem ich ciała. Stanowiło jedno z ich codziennością.
Bogu dzięki! Pozostaje niezliczona liczba ich komentarzy, homilii, rozważań. Czemuż by z nich nie czerpać? Poprzez te piękne teksty sposób, w jaki podejmowali i pojmowali Słowo, staje się moim sposobem.
Egzegeza (objaśnianie Biblii) zwana patrystyczną – czyli przeprowadzana przez Ojców Kościoła – wcale nie jest najlepsza, najgłębsza, najbardziej właściwa. I nie bez przyczyny! Nigdy nie ma charakteru intelektualnego, lecz duchowy, czyli pochodzący od Ducha Świętego. Nigdy nie jest przeintelektualizowana, lecz zawsze pastoralna, czyli dostosowana do konkretnych potrzeb wiernych. Nigdy nie jest abstrakcyjna, lecz serdeczna, czyli płynie z serca i prowadzi do serca. Nigdy nie jest sekciarska, lecz eklezjalna, czyli bierze pod uwagę innych w czasie i w przestrzeni. Wszystkie ich pisma są przepojone tekstami biblijnymi, nawet gdy nie są one dosłownie cytowane. Biblia jest na powierzchni tekstu: nieustannie rozkwita na ich wargach. Nie potrafią wysławiać się inaczej, Słowo tak głęboko przeniknęło ich duszę, ukształtowało ich myśl, przepoiło ich refleksję (przeczytaj na przykład jakąkolwiek stronicę autorstwa św. Bernarda).
Skądinąd, dobre poznanie – a przede wszystkim umiłowanie – Ojców Kościoła jest jednym z najlepszych sposobów dojścia do pełnej komunii z siostrzanym Kościołem, jakim jest prawosławie, a także z protestantami. Tradycja patrystyczna jest bowiem wspólna nam wszystkim. Tworzą ją święci, którzy nauczali i pisali przez pierwsze tysiąc lat Kościoła, Kościoła jeszcze “nie podzielonego” (mianem Ojców Kościoła można objąć jeszcze św. Bernarda na Zachodzie i Symeona Nowego Teologa na Wschodzie; jakże są oni sobie bliscy).
Jeśli Pismo Święte jest naszym wspólnym źródłem, to oni są ziemią, z której to źródło tryska i którą nawadnia. A ja z niego czerpię...
Tradycja Kościoła daje nam chrześcijańską interpretację Pierwszego Przymierza. Aby jednak właściwie pojąć sens pierwszego Testamentu, a także wiele fragmentów Nowego, należy sięgnąć do żywej Tradycji ludu Izraela i do metod egzegezy właściwych judaizmowi.
Mamy wspaniałe rabiniczne komentarze do Pism Świętych. Jakże smakowite są midrasze. Ktoś, kto chce zgłębiać Słowo, nie może ich lekceważyć. Ich podstawową zasadą, swoistym samoobjaśnieniem, jest objaśnianie Pisma... samym Pismem, przy wykrywaniu tysięcy powiązań. Tę samą zasadę przejęli zresztą Ojcowie Kościoła, a widzimy, że ją stosują już Ewangeliści i św. Paweł.
Kiedy zgłębiam Pisma, nigdy więc nie jestem sam. Kiedy rozszyfrowuję Słowo, ono mnie spowija swoją obecnością, cały ten lud świadków i świętych, ubogich i maluczkich. Przeze mnie oni wciąż rozkoszują się Słowem.
A ponadto istnieją wszystkie te osoby, o których opowiadają mi święte księgi. Od młodych męczenników Izraela do Szczepana. Od Ewy do Marii Magdaleny. Od Adama do Dobrego Łotra. Od młodzieńca Jozuego do starca Symeona. Od łagodnego Dawida do żarliwego Pawła. Od Rebeki do Samarytanki. Wszyscy stają się dla mnie obecni. Więcej: współcześni.
Spotykam ich w Słowie, zanim odnajdę ich w Chwale. Wokół mnie tworzy się cała rodzina. Ten świat Biblii staje się w końcu moją rodzinną przestrzenią. Tu zadzierzguje się pierwsza sieć moich przyjaźni. Zaprawdę, kto trzyma Biblię, ten niesie cały lud.
Na zakończenie posłuchajmy, co o Ojcach Kościoła mówią papieże:
“Prawdziwie są Ojcami Kościoła, gdyż to z nich, przez Ewangelię, Kościół otrzymał życie. Wciąż są Ojcami, jeśli tak można powiedzieć, są stabilną strukturą Kościoła, której funkcja w Kościele jest przekazywana ze stulecia na stulecie... Każdy charyzmat i każda posługa muszą czerpać z żywego źródła ich ojcostwa” (Jan Paweł II).
“Katecheza, teologia, liturgia, Pismo Święte, życie duchowe i pastoralne tworzą dla nich jedną żywotną całość. Ich dzieła przemawiają nie tylko do umysłu, ale do całego człowieka: do jego myśli, woli, uczuć. Ponadto mieli niezwykle bogatego ducha chrześcijańskiego, który wypływał z ich osobistej świętości. Dlatego w ich szkole wiara nie poprzestaje na czysto intelektualnych wywodach, ale bez trudu wznosi się na wyżyny mistyki” (Paweł VI).

Książka "Niech słowo płonie w twym sercu" - Daniel Ange - oprawa miękka - Wydawnictwo PROMIC Księży Marianów.

Spis treści:

Płonący krzew pośrodku pustyni
Kościół – kolebka Słowa
Głos, który wieści Oblicze
Słowo obecne w liturgii, głoszone, urzeczywistniane
Kosztować smak, grać, zanosić modlitwy, wcielać...
Od ognia Ducha Świętego po krew męczenników
Umiłuj Prawdę, która cię wyzwala!
Potwierdzaj tę Prawdę w jej blasku!
Piąta Ewangelia: Ojczyzna Boga
Fermata. Ujrzeć Słowo w Jego Ciele