pokaz koszyk
rozwiń menu
tylko:  
Tytuł książki:

Misja Everest. 88 barwnych fotografii autorstwa uczestników wyprawy (Wojciecha Trzcionki, Martyny Wojciechowskiej i Dariusza Załuskiego)

Autor książki:

Daniel Malak

Dane szczegółowe:
Wydawca: Otwarte
Rok wyd.: 2006
Oprawa: twarda
Ilość stron: 104 s.
Wymiar: 200x265 mm
EAN: 9788375150094
ISBN: 83-7515-009-6
Data: 2006-12-06
Cena wydawcy: 79.00 złpozycja niedostępna

Opis książki:

Zdobycie Mount Everestu przez członków wyprawy Falvit® Everest Expedition 2006, której organizatorem była Martyna Wojciechowska, to wydarzenie, które głośnym echem odbiło się nie tylko w polskich, ale i zagranicznych mediach.
Co spowodowało, że kolejne zdobycie najwyższej góry na Ziemi wzbudziło takie zainteresowanie? Wejście trzeciej Polki na Everest? Popularność Martyny jako dziennikarki telewizyjnej? To, że zdobycie Dachu Świata było jej kolejnym niezwykłym wyczynem po wzięciu udziału w rajdach Paryż–Dakar i Transsyberia?
Być może, ale trzeba podkreślić, że w ślad za sensacyjnym newsem szła również opinia środowiska himalaistów, iż Falvit® Everest Expedition 2006 była wyprawą niepozbawioną sportowych ambicji, zakończyła się sukcesem (wszyscy członkowie ekipy dotarli na szczyt i bezpiecznie wrócili), a w jej rezultacie na Mount Evereście stanęło za jednym razem najwięcej Polaków w historii.
Oddajemy w Państwa ręce fotoreportaż, który całe to przedsięwzięcie dokumentuje niemal dzień po dniu. To dramatyczna miejscami relacja ze zmagań człowieka z naturą i własnymi słabościami oraz zdjęcia ukazujące zniewalający urok Himalajów
FRAGMENT
11 kwietnia osiągnęliśmy pierwszy szczyt himalajski – Island Peak. Tuż przed atakiem szczytowym podzieliliśmy się na dwie grupy, w zależności od samopoczucia. Tomek Kobielski wszedł w pierwszej grupie: Widok ze szczytu miałem niestety marny. Same chmury.
Tuż przed wejściem drugiej ekipy wypogodziło się, odsłoniły się szczyty Makalu i Lhotse.
Darek Załuski, dla którego nasza wyprawa była siedemnastą w Himalaje: Widoki z Island Peak są jednymi z najpiękniejszych, jakie widziałem.
Zanim dotarliśmy do Bazy pod Everestem, spędziliśmy jeszcze trzy dni na trekkingu z Island Peak. Idąc, minęliśmy miejsce szczególne – Memorial Place. To cmentarz, na którym nie ma ciał, a jedynie kopczyki poświęcone zmarłym w górach wspinaczom. Otoczony jest dumnymi szczytami gór: Ama Dablam, Kantega, Thamserku, Cholatse, Tawoche, Lobuche Peak, Pumori.
Wreszcie 14 kwietnia, w dniu nepalskiego Nowego Roku 2063, dotarliśmy do miejsca, które miało na półtora miesiąca stać się naszym domem – do Bazy pod Everestem. Jest to namiotowe miasteczko w dolince, gwarne i dość zatłoczone.
Wojtek Trzcionka: Tłumaczyliśmy potem znajomym z Polski, że gdyby chcieli poczuć klimat Bazy, wystarczyłoby rozbić namiot w dowolnym nieczynnym kamieniołomie i koniecznie, ale to koniecznie, uruchomić agregat prądotwórczy. Jego monotonny dźwięk – tut, tut, tut – towarzyszył nam w dzień i w nocy.
Przez nasz obóz biegła też "autostrada”, czyli droga, którą nieustannie wędrowały jaki.
Bez nich nie dałoby się przeżyć w tak wysokich górach. Jaki są trochę większe od krów, niezwykle wytrzymałe, silne, a dzięki gęstej sierści – odporne na zimno. Są podstawowym środkiem transportu mieszkańców himalajskich wiosek. Ale nie tylko. Jaki wykorzystuje się też do prac gospodarskich, pije ich mleko, a z mięsa przyrządza potrawy (w momentach największego wysiłku trekkingowego zdarzało nam się zjadać na obiad po dwa steki z jaka).
Wykorzystuje się również odchody jaków – po wysuszeniu pali się nimi w piecu. To ekonomiczne, choć wiąże się z dość nieprzyjemnym zapachem.
14 maja doszliśmy do Obozu II, przechodząc przez Kocioł Zachodni. Tam dowiedzieliśmy się, że ostatnia część szlaku, tuż przed szczytem Everestu, nie jest jeszcze zaporęczowana i trzeba czekać. Darek i Martyna postanowili spędzić jeszcze jeden dzień w "Dwójce”, bo na tej wysokości (6 400 metrów n.p.m.) jeszcze dość dobrze się odpoczywa. Janusz, Tomek i Jura zdecydowali, że dojdą do Obozu III, na wysokość 7 150 metrów n.p.m. i tam poczekają na założenie poręczówek, zyskując w ten sposób lepszą aklimatyzację. Ile bowiem osób, tyle sposobów wchodzenia na szczyt. Nie ma jednego, odpowiedniego dla wszystkich stylu wspinaczki, człowiek intuicyjnie czuje, co jest najlepsze dla jego organizmu.

Książka "Misja Everest. 88 barwnych fotografii autorstwa uczestników wyprawy (Wojciecha Trzcionki, Martyny Wojciechowskiej i Dariusza Załuskiego)" - Daniel Malak - oprawa twarda - Wydawnictwo Otwarte. Książka posiada 104 stron i została wydana w 2006 r.