pokaz koszyk
rozwiń menu
tylko:  
Tytuł książki:

Kazania i homilie na różne okazje

Dane szczegółowe:
Wydawca: Bratni Zew
Oprawa: miękka
Ilość stron: 288 s.
Wymiar: 130x210 mm
EAN: 9788388903762
ISBN: 83-88903-76-4
Data: 2006-04-25
Cena wydawcy: 21.00 złpozycja niedostępna

Opis książki:

Kazania i homilie jednego z najwybitniejszych kapłanów – społeczników, intelektualistów i wychowawców archidiecezji wrocławskiej okresu powojennego. Ksiądz Zienkiewicz był duszpasterzem akademickim i inteligencji katolickiej Kościoła wrocławskiego "na nieustannym dyżurze”. W swoich kazaniach głoszonych w trudnym okresie przeobrażeń (1953 – 1995) kładł nacisk na ukształtowanie charakteru młodego katolika, Polaka i przyszłego rodzica poprzez zgłębianie nauki Pana Jezusa, znajomość historii narodowej, etyki, filozofii, psychologii, nauki społecznej Kościoła. Jednocześnie zwracał uwagę na zachowanie suwerenności sumienia i osobowości. Wzywał za Panem Jezusem, by nie bać się wypływać na głębię, w sferę życia wewnętrznego, moralnego i społecznego, by więcej być niż mieć.
FRAGMENT JAK SIĘ MODLIĆ? Na temat modlitwy napisano bardzo dużo i mówi się prawie na wszystkich rekolekcjach, na dniach skupienia i przy różnych okazjach. Niemniej sami wiecie i czujecie, że nie ma dna. Choćby napisano jeszcze dziesiątki dzieł na ten temat, zawsze coś będzie nowego, zawsze coś niedopowiedzianego, zawsze coś niedocieczonego. To jest zrozumiała rzecz, bo jeśli Bóg jest Istotą Nieskończoną, przerażającą w swojej wielkości, jeśli jest Tajemnicą, to wtedy i Jego dzieła, i kontakty z Nim będą w dużej mierze właściwie tajemnicze, niezgłębione, niedocieczone. Tak jest i będzie. Ale i w tajemnicę może człowiek coraz bardziej zanurzać się, a w to, co jest niedocieczone, może wchodzić. Sam to przeżywałem kiedyś. Mówiłem: po co się modlić, po co mam o coś Pana Boga prosić i wymieniać Mu o co proszę, kiedy Bóg i tak o tym wie lepiej niż ja?... Wygląda wtedy na to, że Bóg jest ślepy, czy niewidzący albo głuchy i ja Mu dopiero przypominam pewne rzeczy, bo inaczej nie będzie wiedział, o co chodzi. Takie trudności przeżywają nie tylko nastolatki, do których wtedy należałem, ale też i starsi ludzie, nawet myślący, nawet św. Tomasz z Akwinu zadawał to pytanie. W gruncie rzeczy nikt nie odkrywa Ameryki, gdy twierdzi, że Bóg wszystko wie, i że nie trzeba Mu definiować o co chodzi. Ale tu nie chodzi o Pana Boga, lecz o nas samych, żeby wywołać stan gotowości czy przygotowania do modlitwy, która jest dialogiem, jakąś formą zjednoczenia z Najwyższą Istotą, z Absolutem. Tak więc ta modlitwa nie jest potrzebna Panu Bogu, tylko nam. Wszelkie treści modlitw, ich formy, potrzebne są nam... Jeśli definiujemy jakąś prośbę, gdy się do Pana Boga zwracamy, choćby słowem, wtedy właśnie w jakiś sposób zdecydowanie wpływamy na zmianę postawy w nas. Stwarzamy coś, co można by nazwać nastrojeniem aparatu do odbioru tamtych fal. Coś podobnego się dzieje, gdybyśmy nasze radary nastawili na odebranie tych dźwięków, fal idących od Pana Boga, od zaświatów. Dzieje się wtedy to, co jest warunkiem każdej modlitwy. Po pierwsze – potrzebna jest chociażby ta mała wiara przeciętnego, nawet zaniedbanego człowieka. Jeżeli ja zwracam się do Pana Boga, wydobywam z siebie jakąś prośbę, formułuję jakąś modlitwę, to tym samym właściwie ożywiam w sobie wiarę, rozdmuchuję tę iskrę w popiele. To jest fakt bezsporny. Jeżeli ktoś się zacznie modlić, choćby niedoskonale, tym samym już w sobie tę wiarę posiadł. To jest warunek sine qua non, bo człowiek bez wiary w ogóle nie może się modlić. Drugi warunek – raczej wolitywny – otwarcie się. Co przez to rozumiemy? Może będzie tutaj przydatna ilustracja, którą dość często się posługuję, odkąd przeczytałem o niej u Rabindranatha Tagore, hinduskiego mędrca. Powiedział, że człowiek na modlitwie winien się tak otwierać jak kwiat lotosu do słońca. Powinien więc tę koronę rozchylać, ażeby promienie słoneczne zbierać, przyswajać, asymilować. Jeżeli kwiat lotosu będzie zamknięty w pączku, jeszcze czymś izolowany, wtedy promienie słoneczne nie dojdą do wnętrza. Taki wygląd kwiatu można porównać z otwartą postawą człowieka – otwieram się, żeby te nowe treści, nowe wartości od Pana Boga mogły wejść do mnie. Przeciwna postawa jest postawą zamkniętą – nic nie chcę, niczego nie potrzebuję, taki byłem, taki jestem, chcę postawić na swoim, żeby moja wola się stała. Ten warunek modlitwy spełnia się, jeżeli my tę modlitwę, nasze prośby sformułujemy. Trzeci warunek – to pokora, czyli prawda, to znaczy uświadomienie sobie tej relacji, a w gruncie rzeczy dysproporcji, jaka istnieje między mną a Bogiem. On jest Samoistny i Nieskończony, a "czymże ja jestem przed Twym obliczem, prochem i niczem”. Mickiewicz to bardzo dobrze sformułował. Przy spotkaniu z Panem Bogiem powinienem zawsze uświadomić sobie, że jestem małym, niewystarczającym sobie, a On jest Nieskończonym Absolutem, wystarczającym sobie. I oto teraz staję, czy klękam przed Tobą, otwieram się i w ślad za tym idzie właściwie najtrudniejszy, czwarty warunek: dyspozycyjność, gotowość do pełnienia Jego woli. Jezus sformułował to następująco: "Ojcze, jeśli można, oddal ode mnie ten kielich, ale nie moja lecz Twoja wola niech się stanie”. Wola Pana Boga – to jest najtrudniejsze, bo skłonni jesteśmy jednak przeprowadzać swoją wolę, chcemy chodzić własnymi drogami, realizować własne, przez siebie widziane, wielkie i małe cele. Skłonni jesteśmy zachować tak zwaną autonomię: być sobą, dla siebie, rządzić sobą, załatwiać samemu wszystkie sprawy. To jest bardzo silna tendencja w człowieku – do zamkniętej woli, do samowoli, do zarezerwowania sobie pewnego autonomicznego obszaru. Tak jak w "Ślubach panieńskich” – ślubowanie, a zastrzega sobie coś specjalnego, gdzie już stykamy się z nieprzekraczalną linią. I to Panu Bogu ofiaruję, i to, i to – tylko, Panie Boże, nie "to”. Jak to dziecko w "Listach do Pana Boga” mówi: "Panie Boże, wszystko Ci ofiaruję, wszystko Ci oddaję, tylko szachy i psa zachowuję dla siebie”. Otóż to jest postawa dziecięca, infantylna. Jeżeli ma miejsce u dorosłego, to jest niestety hamulec modlitwy. Boimy się tego, co Pan Bóg chce z nami uczynić. Jedna ze świętych mówiła: "Boże, ja się Ciebie boję, bo Ty jesteś szalony – nie wiadomo, co zechcesz ze mną zrobić”. Na ogół święci osiągali ten poziom, że się ofiarowywali bez reszty, tak jak Matka Najświętsza ofiarowała się Panu Bogu: "Oto ja, służebnica Pańska”. Dzisiaj widzieliśmy na drodze Maryjnej piękną scenę ofiarowania Pana Jezusa Panu Bogu przez ręce arcykapłana Symeona. Artysta świetnie to ujął. Rzeczywiście, w oczach Matki Boskiej, z Jej twarzy i postawy widzimy oddanie pełne zaufania. Bez reszty oddaje Dzieciątko w ręce Symeona, ażeby w ten sposób zaznaczyć, że oddaje bez reszty Ojcu Niebieskiemu. Jest to piękna scena. Pomyślałem sobie, że warto ją mieć w swojej świadomości. Ale cóż, tutaj będą liczne upadki, różne odwołania, targowanie się z Panem Bogiem. I nie trzeba się tym przerażać. Jezus o tym wie, że jesteśmy słabi. Ale winniśmy dążyć do tego, żeby stać się do Jego dyspozycji. Pan Jezus nie musi nam kazać przerwać studiów, czy zerwać narzeczeństwo z kimś i powołać do klasztoru. Nie każe mi opuścić w tej chwili mojego pokoju, rozdać wszystkiego, co mam i pójść na pustynię za ojcem de Foucauld, czy ojcem Carlo Carretto. Pan Jezus może mnie zostawić na miejscu, gdzie teraz jestem. Muszę być do Jego dyspozycji, muszę wybierać w sobie takie usposobienie, ażebym wtedy, gdy otrzymam polecenie, rozkaz – poszedł tam, rozstał się z tym, z kim każe mi się rozstać. Muszę być do Jego dyspozycji. Wyrazem tego były u świętych takie dosyć, po ludzku mówiąc, szaleńcze kroki. Mianowicie niszczenie za sobą wszystkich mostów, powiązań, co miało miejsce na przykład u brata Alberta, który spalił pewną część swoich, zresztą znakomitych obrazów, za które dzisiaj płacą tysiące dolarów. Otóż zebrał je w pewnym momencie, wpakował do pieca i spalił. Ktoś, powiedzmy ekonomiści (nie robiąc aluzji), różni aptekarze, buchalterzy powiedzą: jak to, przecież to skandal, mógł sprzedać te obrazy i mieć.... Analogiczna sytuacja była z grzesznicą, która przyszła do Jezusa i flakon z drogocennym olejkiem wylała na Niego. Obruszył się na to Judasz i powiedział: "Po co ta strata, przecież mogłaby sprzedać za dwieście denarów i rozdać to ubogim”. A Jezus przyjął tę ofiarę. To był wyraz hojności, gotowości na wszystko. Wylała wszystko. "Na stos rzuciliśmy nasz życia los na stos, na stos” – jak dawniej śpiewali legioniści. Otóż to jest ta postawa. Znaczyła on więcej niż wartości wszelkich obrazów brata Alberta razem wziętych. Gdy idzie o wartość moralną, buchalteria musi pozostać na marginesie, gdyż niewiele wnosi w te wartości, którymi rządzą inne kryteria i inne wartościowanie aniżeli w ekonomii. To są główne warunki modlitwy. Przede wszystkim odrobina wiary, potem otwarcie się, następnie "czymże ja jestem przed Twym Obliczem? – prochem i niczem” i później piękny gest oddania się do dyspozycji, nie zawsze zdając sobie sprawę, co on oznacza. Gest oddania się ma trochę odniesienia do czasów feudalnych, kiedy wasal wkładał suwerenowi w ręce swoje ręce, złożone w szczególny sposób, i tak oddawał się do dyspozycji. Ale tutaj sens jest głębszy, ma on właściwie genezę psychologiczno-etyczną i na pewno nikt człowieka nie uczył takiego gestu oddania, a jednak jest on znany na całym świecie. I jeszcze jedna uwaga. Wszyscy winniśmy pamiętać, jako zaangażowani, bo nam się wydaje, że modlitwa i jej jakość zależy od nas – że zależy ona właściwie od Pana Boga, od Ducha Świętego, który daje natchnienie, który daje najpierw światło, "pouczenie” – jeżeli człowiek będzie miał coś z tego usposobienia, które określiliśmy. Jezus mówił o Duchu Świętym: "On was oświeci i pouczy, co będziecie mówić”. Od Niego zależy podstawowa jakość modlitwy, nie od nas, "Bo cóż mam, czego bym nie otrzymał” – mówi św. Paweł. Właściwie wszystko jest Boże. I ciało ze wszystkimi organami, łącznie z naszym mózgiem i inteligencją, i nasze zdolności, charyzmaty i nasze warunki bytu. Przecież nie wybieraliśmy, wszystko zostało jakoś przez Pana Boga ułożone. A zwłaszcza modlitwa od Niego zależy. W związku z tym, przechodząc do modlitwy, powinniśmy otworzyć się i westchnąć do Ducha Świętego, żeby nas oświecił i pouczył, i dał nam natchnienie – żeby On przez nas wielbił Ojca, wielbił Syna, wielbił Trójcę Przenajświętszą. Niech Duch Święty przeze mnie mówi i nawiązuje dialog z tym przerażającym i nieskończonym Absolutem i Wszechmiłością. Ojciec Evely w swojej książeczce zapisał taką ilustrację: Niemądry kogut zauważył, że jak śpiewa nad ranem, to zaraz pokazuje się zorza – "Ależ jestem ważny!”. Autor dodaje, że głupi kogut nie zauważył, że rzecz się ma przeciwnie, kiedy się zorze pokażą, zajaśnieje świt, wtedy dopiero chce mu się śpiewać, a nie odwrotnie. Otóż to samo i my. Skłonni jesteśmy sobie przypisać, że to teraz ja od siebie śpiewam, teraz jestem panem swojej modlitwy i teraz się rozpłomieniam. A w gruncie rzeczy jest inaczej. Duch Święty w tobie, przez ciebie przemawia i daje ci pouczenie, natchnienie i inspirację. Stąd też uwaga zwracania się do Niego w każdej modlitwie. Teraz choć przez dziesięć minut zanurzmy się w tę modlitwę milczenie. Możemy sobie przedstawić tę scenę rozmnożenia chleba, czy jakąś inną scenę z Ewangelii, czy po prostu wyobrazić sobie w jakiś sposób Jezusa czy Matkę Bożą. Postarać się o to, żeby przez swoją wiarę, po westchnieniu do Ducha Świętego otworzyć się, paść na kolana i powiedzieć: "Czymże ja jestem przed Twym Obliczem? – prochem i niczem”. I oddanie się: Panie, trudno mi się bez reszty oddać, ale ufam Ci, zawierzam Ci, bo cokolwiek nakażesz, dokądkolwiek mnie zaprowadzisz, to będzie droga mego najwyższego, niezaprzeczalnego dobra i szczęścia.

Książka "Kazania i homilie na różne okazje" - ks. Aleksander Zienkiewicz - oprawa miękka - Wydawnictwo Bratni Zew.

Spis treści:

Słowo ks. Henryka kardynała Gulbinowicza

Święta i uroczystości

Okres Bożego Narodzenia
Błogosławiona noc
Boże Narodzenie
Chrzest Pana Jezusa
Pokłon mędrców

Okres Wielkiego Postu
Grzech – odkupienie – nawrócenie
Post, pokuta, umartwienie

Zmartwychwstanie
Chrystus zmartwychwstał
Zmartwychwstanie

Zesłanie Ducha Świętego
On was wszystkiego nauczy

Wszystkich Świętych
Królestwo Wszystkich Świętych

Sakramenty

Najświętszy Sakrament
Eucharystia
Eucharystia jako źródło uświęcenia osoby i wspólnoty

Kapłaństwo
Budowniczy mostów
Kapłan we wspólnocie Kościoła

Małżeństwo
Małżeństwo to służba
Małżeństwo szkoła pracy nad sobą
Pełnia miłości
Stawajcie się godnymi miłości

Matka Boża i święci

Królowa Polski
Królowej Korony Polskiej
Męczeństwo sióstr nazaretanek
Święty Wincenty

Miłość i modlitwa

Jak się modlić?
Jak wielbić Boga?
Jedno „zdrowaś”
Módlcie się i nie ustawajcie

Wiara i czyn

Dana mi jest wszelka władza
Królestwo niebieskie
Kto będzie zbawiony
Kuszenie Jezusa i każdego człowieka
Miłować Łazarza
Największa jest miłość
Nam nie wolno w miejscu stać
Nie daj się zwyciężyć złu
Nie są oni ze świata
Otwórzcie drzwi Chrystusowi
Piękno czystości
Prawo i duch
Sól ziemi i światłość świata
Wiara
Wolność chrześcijanina
Zawierzenie Jezusowi
Zło dobrem zwyciężać

Nota biograficzna
Nota edytorska