pokaz koszyk
rozwiń menu
tylko:  
Tytuł książki:

Imperializm ekologiczny

Autor książki:

Alfred W. Crosby

Dane szczegółowe:
Wydawca: PIW
Oprawa: miękka
Ilość stron: 386 s.
Wymiar: 120x195 mm
EAN: 9788306027631
ISBN: 83-06-02763-9
Data: 2003-01-01
Cena wydawcy: 36.00 złpozycja niedostępna

Opis książki:

Emigrantów europejskich i ich potomków możemy spotkać dosłownie wszędzie, co zasługuje na wyjaśnienie. Jednak ich obecne rozmieszczenie trudniej wytłumaczyć niż rozmieszczenie jakiejkolwiek innej podgrupy rodzaju ludzkiego. Lokalizacja innych grup wydaje się bowiem czymś oczywistym. Poza kilkoma wyjątkami większość z licznych odmian Azjatów mieszka w Azji. Czarni Afrykanie żyją na trzech kontynentach, jednak przede wszystkim w tropikach, czyli strefie, którą zajmowali od początku, a w której obecnie sąsiadują ze sobą przez ocean. Z nielicznymi wyjątkami Indianie amerykańscy zamieszkują Ameryki, a prawie każdy z ocalałych Aborygenów żyje w Australii. Eskimosi zasiedlają tereny podbiegunowe, natomiast Melanezyjczycy, Polinezyjczycy i Mikronezyjczycy rozrzuceni są po wyspach jednego, aczkolwiek wielkiego, oceanu. Rozprzestrzeniając się geograficznie, wszystkie te ludy popełniały - jeśli można tak powiedzieć - akty imperializmu, jednak ich ekspansja dotyczyła ziem przyległych czy przynajmniej terenów bliskich zamieszkiwanym, albo, jak w wypadku ludów Pacyfiku, sąsiedniej wyspy, a po niej kolejnych, bez względu na to, jak wiele wody je oddzielało. W przeciwieństwie do nich, Europejczycy pokonali przestrzenie świata wielkimi skokami. Wywodzący się z ludów kaukaskich Europejczycy, których bardziej wyróżnia polityka i technologia niż cechy fizyczne, gęstym i prawie nieprzerwanym pasem od Atlantyku po Pacyfik zaludniają północną Eurazję. Obecnie zajmują znacznie większe tereny niż przed tysiącem lat, czy nawet pięciuset latami, jednak w tej części świata ich ekspansja przyjęła tradycyjne formy podboju ościennych krain. Europejczycy stanowią także zdecydowaną większość na obszarach zwanych przeze mnie Neo-Europami, oddalonych od siebie i Europy o tysiące kilometrów. Prawie cała ludność Australii jest europejskiego pochodzenia, podobnie jak dziewięć dziesiątych ludności Nowej Zelandii. W Ameryce na pomoc od Meksyku mieszka wiele mniejszości Afro-Amerykanów i mestizos (wygodny termin pochodzenia hiszpańsko-amerykańskiego, którym będę posługiwać się w odniesieniu do rasy powstałej w wyniku połączenia Indian amerykańskich z białą odmianą człowieka), ale ponad 80 procent ludności to potomkowie Europejczyków. W Amerykach biali także stanowią większość na południe od zwrotnika Koziorożca. W Brazylii mieszkańcy "dalekiego południa" (obszar Parany, Santa Catarina i Rio Grandę do Sul) są w 85-95 procentach Europejczykami, podobnie jak mniej więcej dziewięć dziesiątych ludności sąsiadującego z Brazylią Urugwaju. Według niektórych wyliczeń, Argentyna jest w około 90 procentach biała, według innych - w 100 procentach. W przeciwieństwie do niej, tylko jedna trzecia mieszkańców Chile jest pochodzenia europejskiego, resztę stanowią mestizos. Jeśli wziąć pod uwagę całą ludność rozległego klina od zwrotnika Koziorożca w kierunku bieguna, to okaże się, że jej przytłaczającą większość stanowią Europejczycy. Według najwyższych szacunków populacji Afro-Amerykanów, Indian amerykańskich i mestizos, więcej niż trzech na czterech Amerykanów południowej strefy umiarkowanej jest czystego pochodzenia europejskiego. Posługując się słownictwem pszczelarzy, możemy powiedzieć, że w wypadku Europejczyków następowały kolejne wyrojenia, a każdy z rojów przy wyborze terenu pod zasiedlenie kierował się fizycznym wstrętem do pozostałych. Neo-Europy nie intrygują jednak z powodu swego tak różnorodnego usytuowania czy rasowej i kulturowej tożsamości tamtejszych mieszkańców. Tereny te skupiają na sobie uwagę - a raczej bezwstydne i pełne zazdrości spojrzenia prawie całej ludzkości - z powodu nadwyżek żywnościowych, jakimi dysponują. Należą one do grona tych nielicznych narodów na kuli ziemskiej, które eksportują nieprzerwanie od dziesięcioleci znaczne ilości jedzenia. W 1982 roku całkowita wartość światowego eksportu płodów rolnych - produkcji rolniczej, która przekroczyła granice państwa - wyniosła 210 000 miliardów dolarów amerykańskich, z czego na Kanadę, Stany Zjednoczone, Argentynę, Urugwaj, Australię i Nową Zelandię przypadało 64 000 miliardów, czyli trochę ponad 30 procent. Liczby te byłyby większe, gdyby uwzględnić eksport południowej Brazylii. Jeszcze bardziej imponujący był udział Neo-Europ w eksporcie pszenicy, najważniejszego zboża w międzynarodowym handlu. W 1982 roku granice przekroczyła pszenica o łącznej wartości 18 000 miliardów dolarów amerykańskich, z czego na Neo-Europy przypadało około 13 000 miliardów. W tym samym roku światowy eksport bogatej w białko soi, będącej najważniejszym uzupełnieniem międzynarodowego handlu od czasów drugiej wojny światowej, zamknął się sumą 7000 miliardów dolarów amerykańskich. Z tego eksport Stanów Zjednoczonych i Kanady wynosił 6300 miliardów dolarów. Neo-Europy przewodzą także w światowym handlu świeżą i mrożoną wołowiną, a także baraniną oraz kilkoma innych artykułami żywnościowymi. Ich udział w międzynarodowym handlu artykułami żywnościowymi o kluczowym znaczeniu dla świata jest znacznie większy niż udział krajów Środkowego Wschodu w eksporcie ropy naftowej. Dominacja Neo-Europ w międzynarodowym handlu artykułami żywnościowymi nie polega jedynie na sile ślepej produktywności. ZSRR przewodził w światowej produkcji pszenicy, owsa, jęczmienia, żyta, ziemniaków, mleka, baraniny, cukru i kilku innych artykułów. Chiny wyprzedzają wszystkie inne kraje w produkcji ryżu oraz prosa, jak również w wielkości pogłowia świń. Niektóre kraje mają też lepszą wydajność z hektara niż Neo-Europy, gdzie nieliczni farmerzy wyposażeni w urządzenia o zaawansowanej technologii specjalizują się w ekstensywnej raczej niż intensywnej uprawie ziemi. W ich przypadku o zawrót głowy możeprzyprawić wydajność w przeliczeniu na jednego farmera, natomiast wydajność z hektara nie jest już tak imponująca. Obszary te mają najkorzystniejszy na świecie stosunek ilości produkowanej żywności do ilości żywności konsumowanej na miejscu, innymi słowy, przewodzą w produkcji nadwyżek na eksport. Przytoczmy przykład ekstremalny: w 1982 roku ryż uprawiany w Stanach Zjednoczonych stanowił drobny ułamek produkcji światowej, a jednocześnie jedną piątą światowego eksportu tego zboża - najwięcej ze wszystkich krajów. Produktywność Neo-Europ omawiać będziemy ponownie w ostatnim rozdziale, teraz przyjrzyjmy się skłonności Europejczyków do zamorskich migracji, co stanowi jedną z ich bardziej charakterystycznych cech i ma wiele wspólnego z wydajną uprawą ziemi w Neo-Europach. Ze zrozumiałych względów Europejczycy nie śpieszyli się z opuszczeniem swoich bezpiecznych siedzib. Musiało upłynąć wiele czasuod chwili, gdy Caboto, Magellan i inni europejscy żeglarze po raz pierwszy przybili do nowych ziem lub gdy pierwsi biali osadnicy wiele lat po nich zakładali tu swoje domy, nim Neo-Europy stały się w takim stopniu białe, jak są dzisiaj. W 1800 roku, po prawie dwustu latach udanej europejskiej kolonizacji, Amerykę Północną4 zamieszkiwało niecałe pięć milionów białej ludności oraz milion ludności czarnej, choć z wielu powodów uchodziła ona wśród emigrantów ze Starego Świata za najbardziej pociągającą Neo-Europę. Jeszcze bardziej w tyle zostawały południowe obszary Ameryki Południowej, gdzie po przeszło dwustu latach europejskiej emigracji osiedliło się mniej niż pół miliona białych. W Australii żyło ich tylko 10 000, Nowa Zelandia wciąż należała do Maorysów. Potem nastąpił potop. Między rokiem 1820 a 1930 do zamorskich Neo-Europ wyemigrowało ponad 50 ii ilionów Europejczyków. Liczba ta stanowi około jednej piątej populacji całej Europy na początku tego okresu. Czym wytłumaczyć tak olbrzymi przepływ ludności do miejsc tak odległych Ważnym bodźcem były warunki panujące wtedy w Europie - eksplozja demograficzna i spowodowany przez nią niedobór ziemi uprawnej, wewnętrzne konflikty, prześladowania mniejszości, a także wykrzystanie energii pary wodnej do podróży lądowych i oceanicznych, co z pewnością ułatwiło długodystansowe migracje. Na czym polegała siła neoeuropejskiego przyciągania Jak zwykle, złożyło się na nią wiele czynników, a każdy z nowych terenów kusił w odmienny sposób. Jednak najważniejszą rolę odegrały czynniki określane mianem biogeograficznych, które, nadając wyobrażeniom odpowiednią barwę i kształt, sprawiły, że niejeden trzeźwo myślący człowiek skłonny był zaryzykować dla neoeuropejskich przygód swój majątek, a nawet życie własnej rodziny. Do zbadania naszego problemu zastosujmy najpierw technikę, zwaną przeze mnie metodą Dupina. August Dupin to detektyw z powieści Edgara Alana Poe; to on znalazł bezcenny "skradziony list" nie w oprawie książki czy dziurze wyświdrowanej w nodze od krzesła, lecz tam, gdzie list ten spokojnie leżał i gdzie każdy mógł go bez trudu dostrzec - w... stojaku na listy. Metodę tę, będącą swoistą konsekwencją zastosowania okhamowskiej brzytwy, można opisać w sposób następujący: należy zadawać proste pytania, ponieważ skomplikowane pytania rodzą odpowiedzi zbyt skomplikowane, by dawały się sprawdzić, oraz - co gorsza - zbyt fascynujące, by można było o nich zapomnieć. Gdzie leżą Neo-Europy Choć są rozproszone po całym świecie, zajmują podobne szerokości geograficzne. Wszystkie, a przynajmniej dwie trzecie z nich, można znaleźć w południowej bądź północnej strefie umiarkowanej, co oznacza, że mają podobny klimat. Rośliny, które tradycyjnie żywiły i ubierały Europejczyków, oraz zwierzęta, które dostarczały im mięsa, włókien, siły pociągowej, skór, kości i nawozów, potrzebują do bujnego rozwoju klimatu niezbyt gorącego, ale też niezbyt zimnego, z rocznymi opadami w wysokości od 50 do 150 centymetrów. Podobne warunki charakteryzują wszystkie Neo-Europy, a przynajmniej ich najżyźniejsze tereny, gdzie europejskie osadnictwo było najbardziej intensywne. Zresztą, należało oczekiwać, że Anglika, Hiszpana czy Niemca przyciągną raczej te ziemie, gdzie udaje się pszenica i bydło dobrze się chowa - i tak w istocie było. Chociaż wszystkie Neo-Europy leżą prawie w całości w strefach umiarkowanych, to ich środowiska zamieszkują bardzo różnorodne organizmy, także w porównaniu z północną Eurazją. Różnice te będą jaskrawo widoczne, gdy przyjrzymy się naczelnym przeżuwaczom typowym dla każdego z tych środowisk, powiedzmy, przed tysiącem lat. Europejskie bydło, północnoamerykańskie bawoły, południowoamerykańskie guanaki, australijskie kangury czy trzymetrowe nowozelandzkie ptaki moa (niestety już wymarłe) - bardzo się od siebie różniły. Bydło i bawoły, spokrewnione ze sobą w największym stopniu, były zaledwie dalekimi kuzynami; nawet bawół i rzadko spotykany żu europejski -jego najbliższy odpowiednik w Starym Świecie - to dwa różne gatunki zwierząt. Neoeuropejska flora i fauna często irytowały europejskich kolonistów swoją "dziwacznością". Około roku1830 niejaki J. Martin z Australii narzekał:,br> Mamy tu do czynienia z uderzającym paradoksem. Obszary, które ze względu na mieszkańców i kulturę najbardziej obecnie przypominają Europę, leżą od tejże Europy bardzo daleko - dokładnie na drugim brzegu wielkich oceanów - i chociaż ich klimat podobny jest do panującego w Europie, to miejscowa flora i fauna różni się od europejskiej. Tam, skąd dzisiaj eksportuje się więcej zbóż i mięs - żywności pochodzenia europejskiego - niż z jakiegokolwiek innego miejsca na ziemi, tam jeszcze pięćset lat temu nie było pszenicy, jęczmienia, ryżu, bydła, świń, owiec i kozłów. Łatwiej jest wskazać przyczynę tego paradoksu, niż go wytłumaczyć. Ameryka Północna, południe Ameryki Południowej, Australia i Nowa Zelandia leżą daleko od Europy, ale klimat mają do niej zbliżony, a warunki rozwoju europejskiej flory i fauny, włączając w to człowieka, są tam wręcz doskonałe, chyba że rywalizacja pomiędzy gatunkami przybierze postać bezwzględną. Zazwyczaj jednak miała ona formę raczej umiarkowaną. Na pampie konie i bydło z Półwyspu Iberyjskiego przegnały guanaki i strusie nandu; w Ameryce Pomocnej ludzie mówiący językami indoeuropejskimi pokonali ludzi używających języków Algonkin i muskhogean oraz innych języków Indian amerykańskich; na antypodach życica wieloświatowa i ptaki kiwi ustąpiły pola nacierającym przybyszom ze Starego Świata - mniszkom lekarskim i domowym kotom. Dlaczego tak się działo Europejczycy odnosili zwycięstwa zapewne dzięki przewadze w uzbrojeniu, lepszemu zorganizowaniu lub fanatyzmowi, ale dlaczego - na miły Bóg - słońce nigdy nie zachodzi w królestwie mniszka lekarskiego ! Niewykluczone więc, że sukces europejskiego imperializmu ma także podłoże biologiczne i ekologiczne.

Książka "Imperializm ekologiczny" - Alfred W. Crosby - oprawa miękka - Wydawnictwo PIW.

Spis treści:

Podziękowania

1. Wstęp
2. Pangea i neolit zbadane na nowo
3. Norwegowie i krzyżowcy
4. Wyspy szczęśliwe
5. Wiatry
6. Bliskie, ale nieosiągalne
7. Chwasty
8. Zwierzęta
9. Choroby
10. Nowa Zelandia
11. Wyjaśnienia
12. Zakończenie
Dodatek: Czym była „ospa" w Nowej Południowej Walii w 1789 roku?

Przypisy
Spis ilustracji