pokaz koszyk
rozwiń menu
tylko:  
Tytuł książki:

Sędzia Di, małpa i tygrys

Autor książki:

Robert van Gulik

Dane szczegółowe:
Wydawca: PIW
Rok wyd.: 2006
Oprawa: miękka
Ilość stron: 184 s.
Wymiar: 125x195 mm
EAN: 9788306030136
ISBN: 83-0603013-3
Data: 2006-07-05
Cena wydawcy: 14.90 złpozycja niedostępna

Opis książki:

Na niniejszy tom składają się dwie opowieści detektywistyczne Poranek Małpy oraz Noc Tygrysa. Punktem wyjścia pierwszej z nich jest szmaragd. Upuszcza go na ganek rezydencji sędziego Di gibbon. Szmaragd ów naprowadzi sędziego na trop dziwacznie okaleczonych zwłok porzuconych w lesie.
W drugiej opowieści sędzia Di odbywa podróż do stolicy Cesarstwa, aby objąć nowy urząd. Zostaje odcięty przez powódź od towarzyszącej mu eskorty i trafia do wielkiego dworzyszcza obleganego przez zaciekłych bandytów. Twarzą w twarz staje ze zjawą, której zagadkę przyjdzie mu rozwikłać.
Krótkie nowelki o perypetiach sędziego Di w niczym nie ustępują dłuższym formom literackim. Robert van Gulik przywołuje dawno minioną cywilizację, posługując się rozrywką najwyższej jakości.
Robert van Gulik urodził się w 1910 roku w Holandii. Na Uniwersytecie w Utrechcie studiował język chiński, japoński, tybetański i sanskryt. W roku 1935 został wysłany na placówkę dyplomatyczną do Tokio. Podczas siedmioletniego pobytu w Azji podróżował po Japonii i Chinach, zgłębiał chińską kulturę, między innymi malarstwo, weiqi (chińskie szachy) oraz qin (lutnia lub cytra). Podczas drugiego pobytu w Japonii, w 1949 roku przełożył na angielski chiński tekst z XVI wieku i opublikował jako Dee Goong An. Trzy tajemnicze morderstwa rozwiązane przez sędziego Di. Tak narodziła się postać literacka, która miała przynieść autorowi sławę. Wydaje się ironiczne, że Robert van Gulik, wybitny znawca klasycznej chińskiej muzyki, sztuk plastycznych i literatury (wśród jego licznych prac, dobrze znanych w kręgach orientalistycznych, warto wymienić Sexual life in ancient China; a preliminary survey of Chinese sex and society from ca. 1500 B.C. till 1644 A.D. Leiden, Brill; 1961) jest dziś pamiętany przede wszystkim jako autor kilkunastu książek o wyczynach sędziego Di Ren Jie, który żył w siódmym wieku. Na ich podstawie nakręcono już film telewizyjny.
Robert van Gulik zmarł w 1967 roku w Holandii.
fragment
PORANEK MAŁPY
(...)
Rozległo się pukanie do drzwi. Do gabinetu wszedł koroner, który z szacunkiem powitał sędziego. Położył na biurku wypełniony urzędowy formularz i rzekł:
– Oto moje sprawozdanie z sekcji zwłok, panie sędzio. Wypełniłem wszystkie rubryki, z wyjątkiem nazwiska, ma się rozumieć. Nieboszczyk miał około pięćdziesięciu lat i najwyraźniej cieszył się dobrym stanem zdrowia. Poza odrąbanymi palcami nie znalazłem żadnych uszkodzeń ciała ani też znamion czy blizn. Nie ma także najmniejszych sińców ani oznak przemocy. Denat został uśmiercony jednym ciosem w tył głowy, prawdopodobnie zadanym za pomocą żelaznego młotka, niewielkiego, lecz ciężkiego. Cztery palce lewej dłoni odcięto tuż przed albo zaraz po morderstwie. Wszystko wskazuje na to, że ofiara postradała życie w późnych godzinach minionej nocy.
Podrapał się w głowę, a następnie podjął nieco nieśmiałym tonem: – Muszę wyznać, panie sędzio, że jestem dość zaintrygowany owymi brakującymi palcami. Nie potrafię stwierdzić, w jaki sposób je odcięto. Kości w kikutach nie zostały zmiażdżone, ciało wzdłuż cięć nie jest posiniaczone, a skóra nie uległa postrzępieniu. Dłoń musiała zostać rozpostarta na jakiejś płaskiej powierzchni, a następnie wszystkie cztery palce odrąbano jednocześnie, jakimś ostrym niczym brzytwa narzędziem tnącym. Gdyby to uczyniono za pomocą dużej siekiery lub dwuręcznego miecza, nie otrzymano by tak idealnie równego, czystego cięcia. Naprawdę nie wiem, co o tym sądzić! Sędzia Di rzucił okiem na sprawozdanie. Unosząc głowę, zapytał koronera:
– A co ze stopami nieboszczyka?
– Ich stan wskazuje na to, że był to włóczęga, panie sędzio. Odciski w zwykłych miejscach, pozdzierane paznokcie. Stopy człowieka, który dużo chodził, często na bosaka.
– Rozumiem. Czy ktoś go rozpoznał?
– Nie, panie sędzio. Byłem obecny, gdy pracownicy trybunału oglądali ciało nieboszczyka. Nikt z nich nie widział go nigdy przedtem.
– Dziękuję, możesz odejść.
Naczelnik konstabli, który czekał na korytarzu na koniec rozmowy, wszedł do gabinetu i oznajmił, że przybył aptekarz, pan Wang.
Sędzia Di złożył wachlarz.
– Proszę go wprowadzić! – rozkazał naczelnikowi.
Aptekarz okazał się drobnym, szykownym człowieczkiem z niewielkim garbem. Był starannie ubrany w czarną jedwabną szatę i czarny kwadratowy czepiec. Miał bladą twarz, która wyrażała skupienie, oraz czarne jak węgiel wąsiki i kozią bródkę. Ukłonił się sędziemu Di, który rzekł przyjaźnie:
– Proszę usiąść, Wang! To nie sala rozpraw. Przepraszam, że sprawiłem ci kłopot, ale potrzebuję informacji dotyczącej tego, co minionej nocy działo się na grzbiecie góry. Ma się rozumieć, w ciągu dnia przebywasz zawsze w swojej aptece, ale przypuszczam, że wieczory i noce spędzasz w willi na górze.
– Istotnie, panie sędzio – odparł Wang kulturalnym, wyważonym tonem. – O tej porze roku jest tam o wiele chłodniej niż tutaj, w mieście.
– Otóż to. Słyszałem, że jacyś włóczędzy zakłócali tam spokój dzisiejszej nocy.
– Nie, minionej nocy na górze panował całkowity spokój, panie sędzio. Włóczędzy spędzają noce w lesie, ponieważ o tak późnej porze boją się zejść do miasta, gdzie mogłaby ich zaaresztować nocna warta. Obecność tych łajdaków jest jedynym mankamentem owej, skądinąd bardzo przyjaznej, okolicy. Czasami słyszymy, jak wrzeszczą i kłócą się na drodze, ale wszystkie wille, łącznie z moją, otoczone są wysokimi murami, więc nie musimy się obawiać napadów rabunkowych i po prostu nie zwracamy uwagi na awanturników.
– Byłbym wdzięczny, gdybyś zechciał wypytać służbę, Wang. Zamieszanie mogło mieć miejsce nie na drodze od frontu, lecz za twoim domem, w lesie.
– Mogę już teraz poinformować pana sędziego, że służba nic nie widziała i nie słyszała. Byłem przez cały wieczór w domu i wiem, że nikt z nas nie wychodził. Może pan zapytać pana Lenga, właściciela domu zastawniczego. Mieszka w sąsiedniej willi, panie sędzio, i... prowadzi raczej nieuregulowany tryb życia.
– Kto jeszcze tam mieszka, Wang?
– Obecnie nikt, panie sędzio. Są jeszcze trzy inne wille, ale należą do bogatych kupców, którzy spędzają tam tylko letnie urlopy. Wszystkie stoją teraz puste.
– Rozumiem. Cóż, bardzo ci dziękuję, Wang. Czy mógłbyś pójść z naczelnikiem konstabli do kostnicy? Chciał bym, żebyś rzucił okiem na zwłoki włóczęgi i dał mi znać, jeżeli ostatnio widziałeś go w sąsiedztwie.
– Musimy także brać pod uwagę ewentualność, że denat został zamordowany w mieście, panie sędzio – powiedział Tao Gan, gdy aptekarz wyszedł z gabinetu. – W jakiejś winiarni albo w tanim domu schadzek.
Sędzia Di pokręcił głową.
– Jeśli tak było, Tao Gan, ukryliby ciało pod podłogą lub wrzuciliby je do wyschniętej studni. Nie ośmieliliby się ryzykować, przenosząc je na zbocze góry, ponieważ po drodze byliby zmuszeni przejść tuż obok trybunału. – Sędzia znowu wyjął z rękawa pierścień i podał go Tao Ganowi. – Właśnie w chwili, gdy pojawił się koroner, który wykonał sekcję zwłok denata, miałem cię poprosić, żebyś zszedł do miasta i pokazał ten pierścień ludziom w małych domach zastawniczych. Zrób to teraz. Nie zaprzątaj sobie głowy rutynową pracą kancelarii, Tao Gan! Dziś rano ja się tym zajmę.
Odprawił przybocznego z zachęcającym uśmiechem, a potem przystąpił do sortowania urzędowej korespondencji, która nadeszła tego ranka. Wyszukał w archiwum teczki, których potrzebował, i zabrał się do pracy. Przeszkodzono mu tylko raz, gdy wszedł naczelnik konstabli aby zameldować, że Wang obejrzał ciało i stwierdził, że nie zna zamordowanego trampa.
(...)

Książka "Sędzia Di, małpa i tygrys" - Robert van Gulik - oprawa miękka - Wydawnictwo PIW. Książka posiada 184 stron i została wydana w 2006 r.