pokaz koszyk
rozwiń menu
tylko:  
Dane szczegółowe:
Wydawca: Wydawnictwo Fides
Oprawa: miękka
Ilość stron: 88 s.
Wymiar: 120x170 mm
EAN: 9788389016058
ISBN: 83-89016-05-2
Data: 2006-03-08
Cena wydawcy: 11.00 złpozycja niedostępna

Opis książki:

Ludzie modlitwy, ludzie poszukujący i ludzie, którzy odnaleźli drogę życia dzielą się swoimi zamyśleniami nad spotkaniem z Bogiem w sumieniu.
Rozważania oparte są o: dekalog, Osiem błogosławieństw, Hymn o miłości, wyznanie win Zgrzeszyłem myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem, oraz o codzienność.
FRAGMENT:
s. Małgorzata Chmielewska Rachunek sumienia bardzo przyziemny Przełożonej Wspólnoty Biedaków Każdego dnia i prawie w każdej chwili muszę wybierać. Myślę, że dopóki mam świadomość, że powinnam stale wybierać, to nawet, jeśli pomylę się w tym wyborze, Pan Bóg w swoim wielkim Miłosierdziu weźmie mnie za rękę i skieruje na właściwą ścieżkę.
Dlaczego oddałam swoje życie Chrystusowi? Co to oznacza w praktyce? Jak to czynić na co dzień? To są pytania, które muszę sobie stawiać często, aby żyć w prawdzie.
Dlaczego zatem wybrałam Boga i zdecydowałam się iść za Nim aż do końca? Dlatego że zafascynowała mnie Jego Miłość. Miłość bezgraniczna i absolutna. O miłość trzeba dbać. Miłości trzeba poświęcić czas. Trzeba się uczyć Osoby kochanej. I tutaj muszę wybierać pomiędzy głupstwami codzienności, które wpychają się ze wszystkich stron, a tym co najważniejsze. Wpatrywać się najpierw w Chrystusa i prosić Go, aby przemienił moje oczy i moje serce w swoje oczy i swoje serce.
Co to oznacza w praktyce? Najpierw - ile czasu dzisiaj poświęciłam Jezusowi? Od czego zaczęłam dzień? Czy uniósł mnie codzienny harmider i natłok wydarzeń? Czy zostawiłam trochę czasu, żeby przemyśleć, czego Pan Bóg dzisiaj oczekuje, co trzeba zrobić na pewno, a co być może? Czy chwila po chwili kolejne czynności i zdarzenia rozwijały się z kłębuszka czasu jako rozmowa z Panem? Śniadanie przygotowywane dla dzieci, telefony te potrzebne i ważne i te, w których rozmówca zawraca mi głowę - musisz, Małgosiu, ciągle uczyć się odmawiać z miłością, a często w imię miłości. Nie pomożesz wszystkim, nie jesteś Panem Bogiem. Ale... uważaj, żebyś nie odmawiała, bo ci się nie chce, albo dlatego że masz zły humor (biada szczególnie porannym bliźnim, tak mniej więcej do 9 rano). Spotkania - te zaplanowane i nieplanowane - kiedy w trakcie pisania BARDZO WAŻNYCH PISM puka do drzwi z pozoru mało ważny upośledzony chłopak, zadający po raz dziesiąty to samo pytanie. Co mówię i jak mówię? A także po co mówię? Słowa są po to, aby zaprowadzić pokój i dać nadzieję, zbudować, a nie złamać.
Czy powracam w ciągu dnia do Chrystusa? Oddając Mu adresatów pisanych listów, interesantów, urzędników i sprzedawców w sklepie. Bolka, którego usuwam z domu, bo zapił. Odpowiedzialność za powierzonych mi ludzi. Czy rzeczywiście zrobiłam dzisiaj wszystko, żeby pomóc im wzrastać w godności i prawdzie. Może jednak trochę mi się nie chciało wchodzić w nieunikniony konflikt z dziewczyną, która od wielu dni nie robi nic, aby znaleźć pracę. Innym natomiast zalazłam za skórę zrzędzeniem i nie zauważyłam, że chociaż spaprali obiad, to pięknie wysprzątali piwnicę. Jedno trzeba było zganić, a drugie pochwalić. Człowiek zaprawia się do dobra, kiedy odczuwa akceptację swoich dobrych czynów. Wreszcie, bardzo ważne pytanie, które na końcu dnia stawia mi Pan Jezus: kiedy proszę innych o wykonanie jakiejś pracy, czy przypadkiem nie wynika to z mojego lenistwa i chęci wysłużenia się kimś innym? Z drugiej strony, czy nie zgarniam dla siebie zbyt wielu zadań, odbierając innym możliwość i satysfakcję z jej wykonania? To bardzo częste we wspólnym życiu: zdolniejsi i szybsi zagarniają cały teren, zostawiając słabszych w kącie. Nauczenie kogoś jakiejś pracy wymaga czasu i cierpliwości. Wymaga też zgody na to, że nie wszystko od razu będzie idealne i że może będzie trochę inaczej niż przywykliśmy. [...]
Józefa Hennelowa Zgrzeszyłem myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem Uporządkowany: w rozdziałach, punktach, pytaniach. Przypominający zadanie dla księgowego, otwierającego książki kasowe, żeby przechodząc z pozycji do pozycji sprawdzać, obliczać, kontrolować. I kończyć wreszcie szczegółowym zestawem pod pozycją "winien". A przecież to zupełnie nie tak. Przecież tu nie chodzi o jakąś omal urzędniczą potrzebę sprawdzenia, w czym nie jestem w porządku i o ile. Nie, to nie tak.
Odkładam wszystkie spisy i pytania, zostawiam przed sobą tylko Psalm 50:
Albowiem uznaję nieprawości moje,
a grzech mój stoi mi zawsze przed oczami.
Przeciw Tobie, przeciw Tobie samemu zgrzeszyłem
i dopuściłem się tego, co jest złe w oczach Twoich.
Na to, by rachunek sumienia był mi potrzebny jak oczywistość, jak coś najbardziej naturalnego pod słońcem, muszę odkryć - albo odzyskać - świadomość obecności Tego, który został przeze mnie zraniony, zdradzony, może nawet odrzucony zupełnie, i to mimo iż był najbliższy, potrzebny tak jak nikt, swój. Teraz chcę wrócić do tej bliskości, mieć znowu prawo uproszenia, by rany zadane przeze mnie zagoiły się. Jego rany. To nie jest w mojej mocy, tylko w Jego, ale dopiero na moją prośbę zgodzi się to uczynić. Nie chcę być w sytuacji przechodnia, który podczas źle przekraczanej jezdni skarcony został policyjnym gwizdkiem i teraz czeka na mandat, przepytując sam siebie, o który paragraf kodeksu chodziło. Ani w sytuacji wezwanego do urzędu skarbowego dłużnika, któremu zaraz wyciągną rejestr nie uiszczonych powinności i lepiej, żeby sam miał go wcześniej w pamięci. To są karykatury sakramentu pokuty. Tu chodzi o mojego Boga. Przeciw Tobie, przeciw Tobie samemu zgrzeszyłem. Będę pytać samego siebie o swój grzech, rozłożony na dni, które minęły, na sytuacje, na całą gamę natężeń złej woli albo braku dobrej, ale zawsze będzie to pytanie o jedno i to samo: o zranienie mojego Boga. Tego, który mnie kocha. Będę wszystko przed Nim porządkował dla tej jednej sprawy: żeby wiedzieć, za co mam przepraszać.
Wiem, uczyli mnie kiedyś, że Dekalog wylicza najpierw nakazy i zakazy odnoszące się do Boga, a potem do bliźniego. I nawet tych drugich nakazów i zakazów jest więcej. Także dwa są przykazania miłości. I może nawet łatwiej mi nieraz pomyśleć o zranionym przeze mnie człowieku, wtedy prędzej przychodzi wstyd, żal, chęć odrobienia złego. Ale skoro powiedziano mi, że cokolwiek robię innemu człowiekowi - złego czy dobrego - robię to Jemu samemu, bo On jest w każdym, i tak wrócić muszę w końcu do tej samej prawdy: to o Niego chodzi. Przeciw Tobie, przeciw Tobie samemu...
Mogę porządkować swoją przeszłość - wszystko jedno, czy chodzi o miniony dzień, czy o rok lub wiele lat - właśnie według Dekalogu, skoro to On mi go dał. Ale mogę i inaczej, tak jak wyznaję z wszystkimi na początku każdej mszy świętej: "że bardzo zgrzeszyłem myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem". Nie będę wtedy narażony na pokusę prześlizgiwania się nad niektórymi strefami ewentualnych win: że na pewno nie mnie dotyczą. Świat wewnętrzny każdego z nas dzieje się we wszystkich tych strefach ludzkiej egzystencji: jest światem myśli i słów, uczynków popełnionych i zaniechanych, decyzji i zaniedbań. [...]
Adrianna Tabor, Arkadiusz Drozdek, Wieczór pojednania
[...]
Miłość cierpliwa jest...
"Miłość przychodzi szybko, ale mimo to charakteryzuje ją najpowolniejszy ze wszystkich wzrost".
Czy potrafię w tym zwariowanym świecie pośpiechu c i e r p l i w i e czekać na Boży znak, odpowiedź w moim życiu, które staje się naszym życiem? Wiedząc, że Bóg upodobał sobie "akademicki kwadrans", szczególnie gdy Go o coś bardzo prosimy. On lubi się "spóźniać". A ja tak często chciałabym przyspieszyć mój rozwój, dojrzałość - będąc przy Tobie. Częściej chyba chciałabym zaaplikować Ci pigułkę "max-power", abyś j u ż t e r a z, n a t y c h m i a s t był taki, jakim chciałabym Cię widzieć i kochać. Zobacz, jak trudno mi przyjąć Twój dokonujący się w c z a s i e wzrost. Jak trudno mi zaakceptować fakt, "że miłość ma smak całego człowieka, ma jego ciężar gatunkowy. I ma smak całego jego losu. Wieczność przechodzi przez nią, dlatego odnajduje się w wymiarach Boga, bo tylko on jest wiecznością".
Ty i Twoja historia życia są święte! Moim zadaniem jest, towarzysząc Ci, c i e r p l i w i e odkrywać Twoje j a. Pozwalać Ci na bycie sobą, na Twój czas...
[...]
Miłość nie pamięta złego...
Lubimy zbierać fotografie, na których zatrzymał się czas, kiedy razem chodziliśmy po górach, spacerowaliśmy plażą, a morskie fale obmywały nam stopy. Czasem są na tych zdjęciach twarze naszych roześmianych przyjaciół. Mówimy: "Kochanie, pamiętasz jak wtedy...". Dbamy o te dobre wspomnienia, niosące tyle ciepłych uczuć, wrażeń! Dbamy o te uczucia.
Jednak czy przypadkiem obok albumu z ulubionymi fotkami nie stoi na półce naszego serca "Pamiątkowy Album Wypominek", gdzie pielęgnujemy wspomnienia: kłótni, słów, które przyniosły ból, zranień, niezabliźnionych ran, a my czekamy jedynie na okazję, by rozpocząć wypominki starych dziejów?
Marcin Prokop Mój rachunek sumienia [...]
Błogosławieni ubodzy w duchu...
Stawiam się w roli prostego człowieka, a nie mędrca czy uczonego (nie jest to trudne... bo jestem zwykłym człowiekiem), dla którego ubogi to biedny. Ubogi w duchu to właśnie ktoś niezbyt mądry, by nie powiedzieć - głupiutki. Ot taki sobie zwykły, zupełnie zwyczajny człowiek. Na szczęście z wiekiem zaczynamy nabywać doświadczenia, lepiej widzimy to, co przedtem też istniało, ale byliśmy zbyt tępi, aby to dostrzec.
Stajemy się ubożsi w duchu - g ł u p s i.
Przypominam więc sobie sytuacje, kiedy:
- ja wiedziałem lepiej...
- "a nie mówiłem..."
- "przecież byłem lepszy..."
- właśnie mnie się należało...
- "wszyscy tak robią..."
- to i tak nie ma znaczenia, bo zwykle tak nie postępuję, ale jak się trafiła taka okazja...
- w zasadzie tak nie powinno się robić, ale w tym szczególnym przypadku to było uzasadnione, bo...
ks. Tomasz Ważny CM Rachunek sumienia dla ludzi młodych, ale już nie tak bardzo
[...] Już na sam koniec zapytać mi trzeba, czy ja zwyczajnie k o c h a m? Czy kocham ludzi? Czy kocham mojego Boga? "Kochaj - i rób, co chcesz" - napisał wielki święty Augustyn. Tak, bo to miłość właśnie zabarwia wszelki ludzki czyn. To ona - lub jej brak - decyduje o tym, czy dzień, który właśnie minął, przybliżył mnie do zbawienia, czy też od niego oddalił. Warto robić sobie rachunek sumienia z poszczególnych przykazań. Warto, bo życie człowieka składa się przecież głównie z małych epizodów i niewielkich spraw, do których przykazania mają znakomite zastosowanie. Niemniej warto zawsze zamykać ów rachunek pytaniem o miłość. Bo dopóki siebie samego o nią pytam, dopóty jest we mnie pragnienie kochania. A nie ma chyba nic gorszego niż chrześcijanin pełen cynizmu, wyrachowania i niewiary w miłość. Klęknę teraz u kratek konfesjonału, by pojednać się z Bogiem moim. Potem znów będę próbował żyć dobrze i pięknie.
Duchu Święty, oświeć moje serce, bym dobrze się wyspowiadał. A gdy już odejdę do swoich spraw, dodawaj mi sił, bym umiał powstać z każdego upadku.

Książka "Rachunek sumienia" - Magda Anioł, Dorota Brewczyńska, s. Małgorzata Chmielewska, Arkadiusz Drozdek, Adrianna Tabor - oprawa miękka - Wydawnictwo Fides.