pokaz koszyk
rozwiń menu
tylko:  
Tytuł książki:

Półmrok ludzkiego świata

Autor książki:

Zygmunt Kubiak

Dane szczegółowe:
Wydawca: ZNAK
Oprawa: miękka
Ilość stron: 188 s.
Wymiar: 145×206 mm
EAN: 9788324000944
ISBN: 83-240-0094-1
Data:2001-01-09
Cena wydawcy: 26.00 złpozycja niedostępna

Opis książki:

Książka składa się z dwóch części. Pierwszą stanowi obszerny esej Pobojowisko. Jest on opowieścią o powstaniu Homerowej Iliady. (...) Nie chodzi tu tylko o Iliadę. Raczej o próbę opisu sił działających w ludzkiej historii - na przykładzie dziejów głębokiej starożytności. Druga część obejmuje osiem szkiców - ich wspólną treść określa tytuł Szukanie prawdy. Rzeczą Czytelnika jest rozstrzygnąć, jaki jest stosunek owego szukania prawdy do problemów, które wynikają z poznawania historii - problemów dotyczących losu człowieka na ziemi. PIEŚNIARZ, KTÓREGO NIE ZNAMY Później wyobrażano go sobie jako niewidomego pieśniarza. Wszystkie szczegóły dotyczące jego rzeczywistej biografii dziwnie szybko zaginęły w niepamięci. Została tylko pieśń. Powtarzano więc o życiu poety, którego opowieści słuchali wszyscy, nieskładne baśnie, często naiwne. Legenda o jego ślepocie jest najbardziej patetyczna spośród wszystkich elementów wątpliwej tradycji. Wysnuto ją głównie z epickiego Hymnu do Apollina, który również przypisywano Homerowi. W hymnie jest taki fragment: "Bądźcie pozdrowione, dziewczęta! Pamiętajcie wy o mnie, jeśli ktoś z ludzi wędrujących po ziemi przyjdzie z daleka i zapyta: który to spośród pieśniarzy, co nawiedzają ten kraj, jest wam najmilszy, który was najbardziej raduje - Odpowiedzcie mu wszystkie, odpowiedzcie chórem: ślepy śpiewak, ten, co z Chios przychodzi, z wyspy skał urwistych. Nawet w czasach przyszłych nie dorówna nikt jego pieśniom". Zza tych słów wyłania się obraz: Oto do jakiegoś osiedla zawitał chętnie widziany gość, a ludzie skupiają się wokół niego ciasnym kręgiem. Potrafi on do wtóru siedmiostrunnej formingi prawić opowieści o bogach i o czasach dawnych. Sporo jest takich pieśniarzy. Nazywa się ich pieśniarzami - aojdaj - chociaż w rzeczywistości nie śpiewają, a tylko deklamują swoje heksametry wśród szmeru jednostajnej muzyki. Niektórzy z nich przebywają w domach możnych. Inni wędrują wśród gór i dolin, traktami niezbyt bezpiecznymi, ścieżkami i gościńcami uczęszczanymi przez żołnierzy, kupców, rozbójników i zwykłych podróżnych. Wędrują od osiedla do osiedla, aby deklamować poematy, i w ten sposób zarabiają sobie na chleb. Jeśli pieśniarz jest niewidomy, prowadzi go wierny pies; kiedy przybywa do wioski czy miasteczka, ktoś podaje śpiewakowi formingę, a on ujmuje ją w swe nauczone palce. Bogowie zabrali mu światło oczu, ale za to dali mu pieśń - tak się mówi u Homera o ślepym poecie. Trudno jednak przypuścić, żeby sam Homer był niewidomy. Wiemy, że Hymn do Apollina nie został - wbrew domysłom Greków - ułożony przez autora Iliady, jest od niego późniejszy; nie możemy utożsamiać naszego poety ze ślepym pieśniarzem z Chios. Trudno więc przyjąć ową legendę w sensie dosłownym. Dopiero gdy zaczynamy myśleć o świecie, w którym żył Homer, największy z greckich aojdów, nabiera ona innego, przejmującego sensu. Autor Iliady nie był ślepy. Ale żył w świecie ciemnym, szarym. Najprawdopodobniejszą datą powstania poematu jest schyłek IX albo początek VIII wieku przed Chrystusem. Warto obejrzeć na reprodukcjach zabytki sztuki greckiej z tego okresu. Są one niezmiernie smutne i ubogie. Na cmentarzu dipylońskim w Atenach wykopano sporo naczyń z VIII wieku. Patrząc na ich malowidła, archeolodzy zadawali sobie pytanie, jak można pogodzić szarzyznę ówczesnej sztuki greckiej ze świetnością poetycką Homera. Wazy dipylońskie zdobione są nudnym stylem geometrycznym. Jeśli pojawiają się na nich postacie ludzi i zwierząt, są one dziwacznie odkształcone. W tym odkształceniu jednak nie ma ani śladu fantazji. Wizerunki dipylońskie są po prostu niezdarne, schematyczne, drewniane. Malowane przez ludzi, którzy - żyjąc na ziemi wyniszczonej wiekami chaosu - nie potrafią swoimi pędzelkami "wymierzać sprawiedliwości widzialnemu światu". Była to szarość przed świtem. Już nie tak długo pierwszy uśmiech (ten zagadkowy uśmiech, o którym nie wiemy, ile w nim jest radości, a ile smutku) miał oświecić wargi i oczy greckich posągów archaicznych; niedługo też miały wyłonić się na światło dzienne marmurowe świątynie. Ale o tym nikt jeszcze nie wiedział w czasach Homera. I oto w tym szarym świecie, gdzie ludzie nie potrafili patrzeć (chociaż słońce świeciło, jak zawsze, i jaskółki przynosiły wiosnę), błąkały się okruchy jakiegoś innego życia, pochodzące z przeszłości. Okruchy dziwnego, niepojętego przepychu. Błąkały się kunsztowne przedmioty, często poobtłukiwane lub nadgryzione przez ogień: diademy błyszczące drogimi kamieniami, pierścienie, cudownie rzeźbione spinki do włosów, naszyjniki, sztylety o rękojeściach inkrustowanych złotem i srebrem, wykonane taką sztuką, jakiej nie znali ludzie obecni. Były to klejnoty z rozbitych przed paroma wiekami skarbców achajskich, z owych dawnych - w czasach Homera przysypanych już ziemią i porośniętych trawą - zamków o kamiennych murach, budowanych ponoć przez Cyklopów. Były to strzępy wspaniałości minionego wieku bohaterów, o którym mówiły legendy krążące wśród ludzi - razem z poobtłukiwanymi klejnotami - i stanowiące ulubioną materię wszystkich wędrownych pieśniarzy. W znędzniałej Grecji Homerowej trwało wspomnienie owej dawnej wspaniałości, wspomnienie czasów, gdy dalecy przodkowie, Achajowie zakuci w spiżowe zbroje, silniejsi i piękniejsi od ludzi obecnych, szli na podbój świata i pokonywali wszystkich przeciwników, aby zamki swe napełniać bogactwem i chwałą. Kiedy jednak pochylano się nad tymi klejnotami, słyszano z nich, niby z gadających muszli, jeszcze inną opowieść, której już nie umiano dokładnie zrozumieć: opowieść o Krecie Minosa. Nie pamiętano o niej wówczas niczego konkretnego. Wszystkie szczegółowe wspomnienia o świecie podwójnie zatopionym - przygniecionym najazdem achajskim, a później doryckim - zmieszały się i pogmatwały wśród chaosu żelaznych wieków. Władca Minos, jak już wiemy, pojawiał się w heroicznej legendzie greckiej raz jako król niezmiernie mądry i sprawiedliwy, odbywający częste narady z samym Zeusem, innym znów razem jako tyran "snujący zgubne zamysły", ojciec potwornego Minotaura. Dowiadując się o przeszłości z legend, ludzie epoki Homera nie mogli wiedzieć tego, o czym nas pouczyła archeologia: że istniał niegdyś dziwny świat cywilizacji kreteńskiej, odmienny zarówno od współczesnej Homerowi szarzyzny greckiej, jak i od twardego świata Achajów. Ale niektóre klejnoty i rzeźbione drobiazgi były tak delikatne, iż trudno było uwierzyć, żeby mogła je stworzyć społeczność wojowników zakutych w spiżowe pancerze. Biorąc je w dłonie, myślano zapewne: "To jest zdziałane przez bogów, a nie przez ludzi". W Iliadzie Homer opowie o wspaniałej tarczy swego głównego bohatera, Achillesa. Tarcza ozdobiona jest zachwycającymi wizerunkami codziennego życia; znajdzie się wśród nich i lekki pląs, w którym "chłopcy i prześliczne dziewczęta tańczą, trzymając się za ręce". Któż to potrafił wyżłobić takie cuda w złocie, któż potrafił rylcem utrwalić wdzięk tańca Oczywiście, że nie rzemieślnicy z wojennego obozu achajskiego. Homer powierza wykonanie tarczy Achillesa bogu Hefajstosowi. My dziś wiemy, że owa niezwykła sztuka, która zachwycała Homera, przyszła do Achajów z baśniowej, zatopionej przez historię Krety Minosa. Homer w swym szarym świecie widział daleką poświatę dawnej Krety, zorzę wieczorną za minionymi wiekami niby za wieloma łańcuchami ciemnych gór. Nie wiedział, skąd się wyłaniała, była dla niego poświatą boską, gdy z tęsknotą zaciskał w palcach kunsztowne klejnoty. Nic nie wiemy o życiu Homera. Nie wiemy, gdzie się urodził (siedem miast greckich - Smyrna, Rodos, Kolofon, Salamina, Chios, Argos, Ateny, jak to ujmuje popularny grecki wiersz - spierało się w starożytności, które z nich jest kolebką autora Iliady) i gdzie upłynęło jego życie. Nie wiemy, z jakiej wywodził się warstwy społecznej. Ale niezależnie od tego, czy deklamował swoje utwory na dworach możnych, czy raczej na wiejskich jarmarkach - niezależnie od tego, czy żył na półwyspie greckim, czy na którejś z wysp Morza Egejskiego, czy może w którymś z helleńskich miast na wybrzeżu Małej Azji - czy spędził życie w jednej okolicy, a inne kraje znał tylko ze słyszenia, czy też wiele podróżował - jedno wiemy na pewno: w swoim świecie IX czy VIII wieku przed Chrystusem żarliwie tęsknił za zniszczoną, pogrzebaną przeszłością.(...)

Książka "Półmrok ludzkiego świata" - Zygmunt Kubiak - oprawa miękka - Wydawnictwo ZNAK.

Spis treści:

Hanna Malewska, Półmrok ludzkiego świata

Wstęp

POBOJOWISKO

Dziwna wyspa
Nad Nilem i Eufratem
Margines historii
Zdobywcy
Pieśniarz, którego nie znamy
Homer i Orfeusz
W obozie zdobywców
Pobojowisko

SZUKANIE PRAWDY

Pascal
Magia Leśmiana
Rozmowa poprzez wieki
Z Augustyna
Poezja Biblii
Król Dawid
Księga Hioba
Pożegnanie w Ostii