pokaz koszyk
rozwiń menu
tylko:  
Tytuł książki:

Opowiastki familijne. Tom 2

Autor książki:

Beata Andrzejczuk

Dane szczegółowe:
Wydawca: Rafael
Oprawa: twarda
Ilość stron: 101 s.
Wymiar: 130x195 mm
EAN: 9788389431127
ISBN: 83-89431-12-2
Data: 2005-01-13
Cena wydawcy: 16.50 złpozycja niedostępna

Opis książki:

"Opowiastki familijne" autorstwa Beaty Andrzejczuk to nowa seria dla dzieci w wieku powyżej 7 lat. Prezentujemy dwa pierwsze tomy. Kolejne ukazywać się będą w cyklu kwartalnym. Każdy z tomików składa się z 5-6 opowiadań, ozdobionych ilustracjami autorstwa Moniki Kaźmierczyk. Hasło-podtytuł "Opowiastek..." brzmi "pół godziny dla rodziny" i jest zachętą do wspólnego czytania opowiadań, które wiele mogą nauczyć tak dzieci jak i rodziców. Pozycję, którą Państwu prezentujemy, można śmiało zaliczyć do literatury przyjaznej dziecku. Co to znaczy Nie ma w niej agresji i przemocy. Świat prezentowanych przez Beatę Andrzejczuk opowiadań nie jest fantastyczną krainą pełną wróżek i latających smoków - to świat bardzo realny. Każde dziecko może w nim rozpoznać swój kawałeczek rzeczywistości. Bohaterzy, choć popełniają czasem błędy, potrafią je naprawić. "Opowiastki..." nie tylko bawią, ale także uczą. Poprzez sytuacje dnia codziennego pokazują jak przysłowiową "obronną ręką", można wyjść z opresji, nie czyniąc krzywdy innym. Po przeczytaniu "Opowiastek..." Beaty Andrzejczuk bycie dobrym, uczciwym i przyjacielskim nie powinno stanowić kłopotu dla każdego młodego czytelnika. FRAGMENT Lena chce mieć lalkę Barbie Lena bardzo chciała mieć lalkę Barbie. Właściwie to było jej wszystko jedno jaką, byle tylko mieć. Koleżanki Leny przynosiły ze sobą do szkoły przeróżne lalki: Barbie - motyl, Barbie z pieskiem, Barbie - księżniczka, Barbie - fryzjerka. Potem na przerwie siadały w grupie i bawiły się. Dziewczynka obserwowała je uważnie. Najbardziej podobała jej się lalka z różowymi pasemkami na włosach, ubrana w piękną bluzkę z kwiatowym motywem, błyszczącą różowo-fioletową spódniczkę i buty w kolorze purpury. - Dlaczego ja nie mogę mieć Barbie - zagadnęła mamusię, gdy wróciła ze szkoły do domu. - Taka lalka kosztuje bardzo dużo pieniędzy - odpowiedziała mamusia. - To dlaczego ma ją tyle dziewczynek w mojej klasie - nie dawała za wygraną Lena. - Być może inni rodzice zarabiają więcej pieniędzy - odparła spokojnie mama. - W takim razie czemu ty, albo tatuś nie zarabiacie więcej pieniędzy - dziewczynka była nieustępliwa. - Tatuś ciężko i uczciwie pracuje - tłumaczyła mama, ale w jego zawodzie nie zarabia się dużych pieniążków. - To dlaczego nie zostanie dyrektorem, albo nie otworzy prywatnego gabinetu tak, jak tatuś Anetki - Aby wykonywać takie zawody trzeba mieć skończone studia wyższe - mamusia odłożyła na kuchenny blat pomidora, którego zaczęła już kroić na cienkie plasterki, wytarła dłonie w fartuch i usiadła naprzeciwko Leny. - Tatuś nie mógł ich skończyć, ponieważ jego mamusia ciężko zachorowała. Musiał iść do pracy i zaopiekować się swoją mamą. Po za tym, gdyby wszyscy byli dyrektorami, albo lekarzami to kto by robił inne rzeczy - Mamusia popatrzyła uważnie na Lenę. - Kto by naprawiał drogi Kto by sprzątał Kto by sprzedawał w sklepach Dlatego potrzebne są różne zawody córeczko, a dzięki temu każdy ma więcej czasu, aby zająć się tym, co potrafi robić najlepiej. Wszyscy ludzie są potrzebni. - A ty mamo - zapytała nieśmiało dziewczynka. Mama uśmiechnęła się. - Ja - powiedziała po chwili namysłu - zajmowałam się twoją najstarszą siostrą Anią, potem na świat przyszła Ewa, następnie Kuba i Michał, a na końcu ty, córeczko. Było tyle pracy w domu, że nawet nie myślałam o niczym dodatkowym. Nie było czasu. - To znaczy, że nigdy nie kupicie mi takiej lalki - Lena była bliska płaczu. - Nie wiem - odparła mama. - Życie często nas zaskakuje. Myślę jednak, że w najbliższym czasie nie będzie to możliwe. Za te pieniążki, które musiałabym wydać na lalkę, przy dobrym gospodarowaniu mogę kupić wiele rzeczy do jedzenia. Lena pomyślała, że nie miałaby nic przeciwko temu, żeby to jednak jej tatuś był lekarzem, albo dyrektorem, a tato Anetki mógłby zostać kierowcą autobusu. Wiedziała jednak dobrze, że jej tatuś nie potrafił leczyć. * * * Tego dnia Lena nie zapomni chyba nigdy. Długo nie mogła uwierzyć, że to się stało. Ba, że ona to zrobiła. A było to tak. Na przerwie między lekcjami koleżanki z klasy jak zwykle bawiły się lalkami. Wymieniały się nimi i pożyczały je sobie wzajemnie. Lena zerkała ukradkiem. Nagle jej wzrok przykuła jedna z lalek leżących pod ławką. Była to właśnie ta z różowymi pasemkami we włosach. Dziewczynki w całym tym zamieszaniu zabawą w ogóle tego nie zauważyły. W pewnym momencie w drzwiach do klasy ukazała się głowa Joli, która zawołała: - Chodźcie szybko! Do sklepiku przywieziono te pyszne musujące cukierki! Dziewczynki jak na komendę podniosły się ze swoich miejsc i ruszyły pędem w kierunku sklepiku szkolnego. Lena zorientowała się, że została sama. Chłopcy na przerwie zazwyczaj biegali po korytarzach. Nie myśląc długo podeszła do ławki, schyliła się i podniosła leżącą na podłodze lalkę. Zawahała się przez moment, rozejrzała, czy nikt nie widzi i schowała lalkę do tornistra. Ukryła ją na samym dnie, kładąc na wierzch szkolne podręczniki, po czym szybko wyszła z klasy i także udała się do sklepiku. Gdy rozległ się dzwonek na lekcje, wszyscy pośpiesznie zaczęli podążać w kierunku sal lekcyjnych. Lena weszła na samym końcu. Widziała, jak dziewczynki zabierają swoje lalki i jak Anetka nerwowo rozgląda się dookoła. - Nie widziałaś mojej lalki - zwróciła się szeptem do Kasi. - Nie - odparła dziewczynka również szepcąc - Nie wzięłaś jej przypadkiem do sklepiku - Nie pamiętam - powiedziała cichutko Anetka. - Chyba nie. - Jak wzięłaś to na pewno znajdzie pan Kazio - dodał ktoś z boku. - Spytaj po lekcjach. Jeśli będzie miał, to na pewno ci odda. Lena czuła, że robi się jej gorąco, a serduszko bije dużo szybciej niż zwykle. Ogarnęło ją dziwne uczucie, wewnętrzny niepokój. Właściwie to miała ochotę oddać Anetce tą lalkę, ale niby co miałaby powiedzieć, że skąd się wzięła w jej tornistrze i dlaczego na dodatek leżała na samym dnie pod książkami Siedziała, więc w milczeniu. - A został ktoś w klasie, jak my poszłyśmy do sklepiku - dotarł do jej uszu kolejny szept Anetki. - Nie - usłyszała w odpowiedzi głos Kasi. - Jak wróciłyśmy to klasa była pusta. Wiesz - mówiła dalej Kasia. - Mogła wejść, któraś ze starszych dziewczyn i ją wziąć. - Proszę o ciszę - powiedziała Pani nauczycielka. - Zaczynamy lekcję. Lena, jak nigdy dotąd była jej wdzięczna za te słowa. Po skończonych zajęciach, Lena usłyszała, jak Anetka mówi do Kasi. - Trudno, powiem tatusiowi, aby mi kupił drugą identyczną lakę. Po kilku dniach Anetka nie dość, że przyniosła taką samą lalkę, to jeszcze na otarcie łez dostała od tatusia kolejną. To w jakiś sposób usprawiedliwiło wyrzuty sumienia Leny: "Nic takiego się nie stało" - pomyślała. "Ja mam lalkę, jakiej nigdy bym nie dostała, a Anetka też nic nie straciła, ponieważ w zamian ma dwie." * * * Lena w domu starannie ukryła lalkę. Włożyła ją do szafy z letnimi ubraniami. Na dworze był teraz ziąb i chłód. Drzewa straciły wszystkie liście i tylko choinki zachowały swoje igiełki. Wszystko to oznaczało też, że mamusia niczego nie będzie szukać w szafie z ubraniami na lato. Będzie zainteresowana wyłącznie ciepłymi rajstopkami, wełnianymi sweterkami, sukienkami z grubych materiałów, szalikami i czapkami, które na szczęście znajdowały się w zupełnie innej szafie. Lena bawiła się lalką tylko w samotności. Mamusia musiała czasami wyjść na pocztę lub do jakiegoś urzędu i zostawiała Lenę. Wiedziała, że jej córka nie otworzy drzwi nikomu nieznajomemu, ani też zdaniem mamusi, nie zrobi nic lekkomyślnego. Gdy tylko mamusia znikała za drzwiami, Lena wyciągała lalkę; starannie czesała jej długie włosy, wkładała i zdejmowała buciki, a czasem przebierała ją w inne ubranka zrobione z chusteczek do nosa bądź skrawków różnych materiałów znalezionych w domu. Na koniec zabawy zakładała jednak jej prawdziwą bluzeczkę w barwne kwiaty i piękną błyszczącą spódnicę różowo-fioletową, sięgającą aż do samych butów Barbie. Potem odkładała ją na miejsce. * * * Mijały dni. Lena powoli zapominała, w jaki sposób stała się posiadaczką lalki Barbie. I właśnie wtedy wydarzyło się coś nieoczekiwanego. Najpierw Lena miała sen. Właściwie to nie była całkiem pewna, czy to był sen. Pamiętała, że wszystko zaczęło się w środku nocy. Otworzyła oczy, a na brzegu jej łóżka siedziała postać. Była to mała dziewczynka z włosami koloru lnu, zawiniętymi w całą masę loczków spadających swobodnie na ramiona. Miała rumiane policzki i oczy koloru modraków. Była ubrana w piękną białą suknię. - Kim jesteś - zapytała przestraszona Lena. - I co tutaj robisz Dziewczynka uśmiechnęła się, ale nic nie powiedziała. - Gdzieś cię już widziałam - Lena przetarła oczy. - Gdzieś cię już widziałam - powtórzyła, próbując sobie przypomnieć skąd zna tę dziewczynkę. - Nie, to niemożliwe - powiedziała zdumiona do siebie. - Wyglądasz, jak aniołek z choinki mojej babci. Babcia Zosia, jak ubiera choinkę na Święta Bożego Narodzenia, to wyciąga wielkie pudło. Ma tam róże stare bombki, wiele świecidełek, drewniane ptaki, które można przypiąć do gałązek drzewka i wyglądają, jakby były prawdziwe - ciągnęła Lena. - Ma też kilka takich aniołków ze skrzydełkami. Są bardzo, bardzo stare. Babcia mówi, że to pamiątka przechodząca z pokolenia na pokolenie, i że teraz już takich nigdzie kupić nie można. Są takie ładne - Lena przerwała i zaczęła się uważnie przyglądać dziewczynce. - Wprawdzie nie masz skrzydeł, jak babcine aniołki, ale wyglądasz identycznie jak jeden z nich. A może ty jesteś moim aniołem stróżem - zapytała. - Nieważne kim jestem - powiedziała dziewczynka. Ku wielkiemu zaskoczeniu Leny wzięła ją za rękę i razem uniosły się wysoko, ponad dachy domów, ponad chmury. Dziewczynka puściła ze swojego uścisku dłoń Leny wtedy, gdy znajdowały się w miejscu podobnym do Obłoczkowego Pałacu. Wszystko wyglądało, jakby było utkane z chmur. Pod stopami Lenka miała błękitny dywan, w który o dziwo wcale się nie zapadała. Ściany komnat składały się z warstwowo nakładających się na siebie chmurek, które przesuwając się, wciąż zmieniały kolor. Zauważyła też migocące płomienie, ale nie widziała, ani świec, ani nic innego. - Usiądź - powiedziała dziewczynka i Lena ku swojemu wielkiemu zaskoczeniu zobaczyła, jak jedna z chmur przybiera postać obszernego fotela i zbliża się w jej kierunku. Lena usiadła i znów zdumiało ją to, że choć błękitna chmura wygląda jak mgła, to ona wcale się w ten fotel nie zapada. - Spójrz - powiedziała dziewczynka, a Lena podążyła wzrokiem za jej ręką. Cztery obłoczki zaczęły się wydłużać i ułożyły się w ten sposób, że swoim kształtem przypominały ekran ogromnego telewizora. Po chwili na ekranie zaczęły się ukazywać obrazy. - To tatuś Anetki! - krzyknęła Lenka. -A tutaj jego gabinet. Byłam w nim z Anetką. A co to za zegar na ścianie - zdziwiła się. Znała się już na zegarku, ale nie przypominała sobie, aby taki w rzeczywistości wisiał w gabinecie taty Anetki. Obrazy ukazywały wchodzących i wychodzących pacjentów, tatę Anetki, który badał ich, wypisywał recepty, zaglądał do gardła, opukiwał plecy, odbierał telefony i tak przez cały czas. Lenka początkowo oglądała to wszystko z wielkim zaciekawieniem, ale w końcu stało się to bardzo nużące i męczące. Wskazówki zegara wciąż przesuwały się do przodu. Powiedziała o tym dziewczynce. Ta uśmiechnęła się delikatnie i rzekła: - Ty już jesteś tym zmęczona, a przecież tylko patrzysz. Tatuś Anetki przez wiele lat wykonuje tą pracę. W ten sposób zarabia pieniądze, za które kupuje twojej koleżance zabawki. Lenka zauważyła, że obrazy zaczęły się zmieniać. Tatuś Anetki zamknął gabinet i szedł w kierunku domu. Był pochylony, a powieki opadały mu ze zmęczenia. Gdy otworzył drzwi, Anetka rzuciła mu się na szyję. Tatuś zamienił z nią kilka słów, a potem coś powiedział do pani krzątającej się po mieszkaniu. Lena zauważyła, że pani skończyła właśnie nakrywać stół, po czym zaczęła ubierać się i wychodzić. Tatuś Anetki włożył jej do ręki jakieś pieniądze. Lena domyśliła się, że to nie była mama Anetki, tylko pewnie opiekunka. Pytająco spojrzała na dziewczynkę. - Anetka nie ma mamy - odparła krótko, potwierdzając domysły Leny. - Na kolejnych obrazach widać było, jak tatuś kładzie się spać, a Anetka sama zostaje w pokoju. Dużo lalek Barbie leżało dookoła dziewczynki, ale ona nie bawiła się żadną z nich. Lena zobaczyła, jak po policzku Anetki zaczynają spływać łzy. - Dlaczego ona płacze - zapytała. - Ma przecież tyle lalek. - Lalki nie zastąpią człowieka - odparła dziewczynka. - Anetka czuje się samotna. Pewnie chciałaby porozmawiać z tatusiem, ale on jest zbyt zmęczony - dodała. - Po prostu nie ma siły. - Czy każdy dzień Anetki tak wygląda - zapytała przejęta Lena. - Tak - rzekła dziewczynka. - Tatuś kupuje jej te wszystkie lalki, aby wynagrodzić jej chwile samotności - powiedziała Lena. - Powinien więcej czasu spędzać z Anetką, a ja się postarałam, aby pracował jeszcze dłużej. - Nie tylko ty się o to postarałaś. Anetce często dzieci psują zabawki, ponieważ wydaje im się, że Anetki tatuś jest bardzo bogaty i może jej kupić co tylko zechce. Zabawki nie są jednak najważniejszą rzeczą w życiu - mówiła dziewczynka. - A my wszyscy mamy obowiązek szanować czyjąś własność i nie możemy brać cudzych rzeczy. Ludzie często chcą mieć bogactwa, ale nie myślą o tych, którzy nie mają nic. Powinniśmy także umieć się dzielić. - Ale ja nie mam czym się dzielić. - powiedziała Lenka. - I nie mam też żadnych pieniędzy, które mogłabym dać biednym albo głodnym. My nie jesteśmy bogaci... - Wiem - przerwała dziewczynka z lekkim uśmiechem na twarzy. - Mając jednak dwa cukierki, zawsze możesz drugim kogoś poczęstować, a nie mając ubrań, zabawek, czy książek możesz dać drugiemu człowiekowi swój czas. Lena zrozumiała. Rzeczywiście mogła zaprosić Anetkę do swojego domu i się z nią pobawić. W ten sposób ofiarowałaby jej część swojego czasu, ale najpierw musiała oddać jej lalkę. Barbie była własnością Anetki a nie Leny, a własność należy szanować. - Czy ta kradzież sprawiła, że zawsze będę zła - zmartwiła się Lenka. - Oczywiście, że nie. Pierwszy krok już zrobiłaś; zrozumiałaś, że nie wolno tak postępować. Teraz musisz swój błąd naprawić i nigdy więcej tak nie rób - ostrzegła dziewczynka. - Obiecuję - powiedziała Lena. Gdy tylko skończyła wypowiadać te słowa, wszystko znikło, a Lenka znów leżała w swoim łóżeczku. Za oknem świtało i pierwsze promienie słońca powolutku zaglądały do okna dziewczynki. * * * Nie było to łatwe, gdyż Lena bardzo bała się gniewu mamy i taty. Oj, nie będą z niej dumni. Nie będą. Zebrała jednak w sobie całą odwagę i gdy rodzice siedzieli przy stole, podeszła do nich i powiedziała: - Muszę z wami porozmawiać. Zrobiłam coś bardzo złego - w tej chwili wyciągnęła trzymaną wcześniej za plecami lalkę Barbie. - Zabrałam ją Anetce. Myślałam, że Anetka jest bardzo bogata i nic takiego się nie stanie - Lenka zawstydziła się okropnie. - Teraz chciałabym ją zwrócić, tylko nie wiem jak mam to zrobić. - wykrztusiła Lena i była pewna, że mamusia się obrazi, a może nawet będzie krzyczała. Rodzice jednak przez dłuższą chwilę milczeli. Pierwszy odezwał się tatuś. - Wszyscy błądzimy, ale jeżeli jesteśmy świadomi, że zrobiliśmy bardzo źle i chcemy to naprawić, to zasługujemy na szansę. Pójdę z tobą do Leny i jej rodziców i wszystko wyjaśnimy. - Trzeba to zrobić jak najprędzej - dodała mamusia. Za oknami zapadał mrok, więc Lena spodziewała się, że tatuś Anetki będzie już w domu. - Chodźmy w takim razie - powiedziała stanowczo, choć bardzo się bała. Nie wiedziała przecież, co ją czeka. A jeśli Anetka rozpowie wszystkim w klasie, że Lena jest złodziejką - myślała. - A jeśli nikt już się do niej nigdy nie odezwie Pewnie wszyscy będą ją teraz wytykać palcami. Gdy będzie szła ulicą, albo szkolnym korytarzem, dzieci będą biec za nią z okrzykami: Złodziejka! Złodziejka! Złodziejka! Zrobiło jej się tak bardzo smutno, że łzy zaczęły spływać jej po policzkach. Mamusia domyśliła się, co Lena przeżywa, podeszła przytuliła ją mocno do siebie i otarła łzy. - Nie płacz kochanie - powiedziała. - Jesteś dobrym dzieckiem. Chcesz wszystko naprawić i tylko to się teraz liczy. Wiem, że ci ciężko, ale musimy w życiu ponosić konsekwencje własnych czynów. - A co to są konsekwencje - spytała cichutko Lenka. - To wszystko to, co teraz czujesz - wtrącił tatuś. Po kilku minutach byli już gotowi do wyjścia. Dom Anetki był oddalony od domu Leny o trzy ulice. Lenka nieśmiało zapytała: - A czy nie mogłabym powiedzieć, że znalazłam tą lalkę przypadkiem Przecież i tak ją zwrócę. - Nie - odparł stanowczo tatuś. - Musisz powiedzieć całą prawdę. Tylko ona pozwoli na to, że poczujesz się w końcu dobrze. - A jeśli Anetka powie wszystkim, że jestem złodziejką - wyznała swe obawy Lena i łzy znów zaczęły cisnąć się jej do oczu. - Nie możemy myśleć o innych źle - powiedział tatuś. - Musimy wierzyć, że wszystko dobrze się skończy - dodał i nim się Lena zorientowała nacisnął dzwonek u drzwi domu Anetki. W progu stanęła kobieta. Lenka poznała ją bez trudu. "To ta sama, którą widziałam w Obłokowym Pałacu" - pomyślała. - Chcielibyśmy porozmawiać z Anetką i jej tatusiem - powiedział poważnym głosem tato Leny. - Wejdźcie - gościnnie zapraszała kobieta, szeroko otwierając drzwi. - Aneta, wołaj tatę! - krzyknęła. - Macie gości. Po chwili wszyscy siedzieli przy dużym stole. Tato Leny przedstawił się, a potem Lena zaczęła opowiadać. Powiedziała wszystko od samego początku, nawet o tym, jak bardzo marzyła, aby mieć taką lalkę i o rozmowie z mamusią, podczas której mama tłumaczyła Lenie, że nie stać jej na tak drogi prezent dla swojej córki, potem wspomniała o ławce i o tym, jak lalka spadła, a wszystkie dziewczynki pobiegły do sklepiku. Nic nie powiedziała natomiast o wizycie Aniołka, bo Lenka była pewna, że ta słodka dziewczynka ze złotymi loczkami, to był jej dobry Aniołek, który chciał jej pomóc. Gdy skończyła swoją opowieść, zapanowała cisza. Lena pomyślała, że tatuś miał rację. Wprawdzie nie wiedziała, co się teraz wydarzy, ale mówiąc calusieńką prawdę, poczuła się o wiele lepiej. - Jesteś dobrym dzieckiem i bardzo odważną dziewczynką. Jestem dumny, że moja córka ma taką koleżankę - usłyszała głos taty Anetki. Wprost nie mogła uwierzyć w swoje szczęście. - Przepraszam za wszystko - zdołała jeszcze tylko wykrztusić. - Nic się nie stało - powiedziała Anetka. - Pożyczyłabym ci tę lalkę, gdybyś poprosiła. Zawsze jednak trzymasz się z boku, więc myślałam, że nas nie lubisz, albo nie chcesz bawić się lalkami. Lena zawstydziła się. - Lubię cię - powiedziała. - I wiesz co Jeśli nasi tatusiowie nie będą mieli nic przeciwko temu, to chciałabym cię zaprosić do siebie. Nie mam wiele zabawek, ale możemy coś porysować, albo wymyślimy inną zabawę. - Tato, mogę - zapytała Anetka. - Ja się zgadzam - odparł tato dziewczynki uśmiechając się radośnie. - Ja też - dodał wesoło tato Leny. Gdy opuścili dom Anetki, Lena czuła się tak szczęśliwa, jak nowo narodzona. Na niebie migotały gwiazdy, a w powietrzu unosił się ulubiony zapach Leny: zapach mroźnej świeżości. Lenka wtuliła się w ramię ojca. - Jesteś mądry - powiedziała. - Wiedziałeś, że o nikim nie można mówić źle, dopóki się kogoś nie pozna. I wiesz co - dodała. - Cieszę się, że jesteś kierowcą autobusu. Tatuś popatrzył dziwnie na Lenę, a ona uśmiechnęła się tajemniczo. * * * Anetka nic nie powiedziała dziewczynkom w szkole i po zakończonych lekcjach przyszła pobawić się z Leną. Nie minęło wiele czasu, jak zostały przyjaciółkami. Bawiły się na zmianę: raz w domu Leny, innym razem w domu Anetki. Tatusiowie obu dziewczynek też się spotykali i grywali w szachy lub w warcaby. Któregoś dnia Anetka podarowała Lence dwie swoje lalki Barbie. - Weź proszę - powiedziała. - Ja naprawdę mam ich wiele i nawet nie mam czasu się nimi wszystkimi bawić. Proszę pani - Anetka zwróciła się do mamy Leny. - Niech ją pani przekona. I tak Lena stała się właścicielką dwóch pięknych lalek Barbie. Mamusia Leny upiekła w zamian pyszne ciasto i podarowała Anetce i jej tatusiowi. Zdarzyło się jednak tak, że Lena wracała któregoś dnia ze szkoły sama, ponieważ Anetka była przeziębiona. Padał gęsty śnieg, a przy sklepowej witrynie stała mała dziewczynka z noskiem przyklejonym do szyby i wpatrywała się smutnymi oczami w piękne i niedostępne lalki Barbie. - Mamusiu kup mi, chociaż jedną - prosiła. - Kupiłabym ci Joasiu, ale nie mamy tyle pieniędzy - odparła mama małej dziewczynki. I wtedy Lena nie zastanawiając się długo zdjęła tornister, odpięła go i wyjęła ze środka dwie lalki, z którymi się nie rozstawała. Podeszła do dziewczynki i powiedziała: - Weź jedną z nich. A potem zwracając się w kierunku jej mamy rzekła: - Moja mamusia bardzo się ucieszy, że podzieliłam się z pani córeczką. Ze mną też się kiedyś ktoś podzielił. Mama dziewczynki bardzo Lenie dziękowała, wzięła od niej nawet numer telefonu, aby zadzwonić do jej domu i również podziękować. Mała dziewczynka tuliła lalkę z całych sił, nie mogła wprost uwierzyć w swoje szczęście. Lena pogładziła ją po główce. - Tylko nie zapomnij też się kiedyś z kimś podzielić - powiedziała. - Nie zapomnę - odparła mała. - Lena patrzyła za nimi, jak się oddalają. Śnieg sypał coraz mocniej. Chciała jak najszybciej o wszystkim opowiedzieć mamusi i Anetce. Wiedziała, że jej przyjaciółka nie będzie się gniewać. Miała przecież takie dobre serce. Lence spłynęła po policzku łza, ale była to łza szczęścia. Dziewczynka przez moment pomyślała nawet, że było to większe szczęście niż dzień, w którym tą lalkę otrzymała.

Książka "Opowiastki familijne. Tom 2" - Beata Andrzejczuk - oprawa twarda - Wydawnictwo Rafael.