pokaz koszyk
rozwiń menu
tylko:  
Tytuł książki:

Miliony

Autor książki:

Frank Cottrell Boyce

Dane szczegółowe:
Wydawca: ZNAK
Oprawa: twarda
Ilość stron: 260 s.
Wymiar: 137×213 mm
EAN: 9788324004966
ISBN: 83-240-0496-3
Data:2001-01-09
Cena wydawcy: 21.90 złpozycja niedostępna

Opis książki:

Miliony nie dadzą ci szczęścia... ... ale pozwolą kupić: 11.112 gier Game Boy Advance, albo 22 937 pneumatycznych bazook, z których strzela się pociskami z powietrza, albo 168.656 wielkich pizz hawajskich z podwójnym serem... Pewnego razu było sobie skromne 229370 funtów szterlingów. I dwóch chłopców, którzy nie za bardzo umieli sobie z nimi poradzić... Nie byli złodziejami. Ani gangsterami. Ani nawet członkami mafii. Przez zupełny przypadek stali się bogaci i właśnie pieniądze sprawiły, że zaczęli zachowywać się dziwnie... Anthony, na przykład, wywołał szalejącą inflację na szkolnym podwórku. Damian, naśladując świętych, starał się unikać pokus tego świata, ale jak oprzeć się pizzy hawajskiej z podwójnym serem ... "Trudno wyobrazić sobie osobę, której nie spodobałaby się ta książka". ("The Guardian") Na podstawie Milionów brytyjski reżyser Danny Boyle (Trainspotting) nakręcił film pod tym samym tytułem. 1 Gdyby tę historię opowiadał wam nasz Anthony, zacząłby od pieniędzy. Anthony uważa, że wszystko sprowadza się zawsze do kwestii pieniędzy, więc czemu by nie zacząć właśnie od nich A zacząłby prawdopodobnie tak: "Pewnego razu było sobie skromne dwieście dwadzieścia dziewięć tysięcy trzysta siedemdziesiąt funtów szterlingów". I ciągnąłby dalej w tym stylu, aż doszedłby do zakończenia: "I odtąd żyły długo i szczęśliwie na wysoko oprocentowanej lokacie bankowej". Ale to nie on opowiada tę historię. Opowiadam ją ja, Damian. A ja osobiście lubię zaczynać od osoby patrona, bez względu na to, o czym mowa. Kiedy na przykład musieliśmy napisać wypracowanie o przeprowadzce, ja zacząłem tak: Przeprowadzka Damian Cunningham, klasa V Właśnie przeprowadziliśmy się na osiedle Cromarty, pod numer siódmy. Patronką przeprowadzek jest święta Anna (I wiek). Święta Anna była matką Najświętszej Maryi Panny. Maryja Panna nie umarła, tylko pofrunęła do nieba, kiedy była jeszcze bardzo młoda. Świętą Annę bardzo to zasmuciło. Aby ją trochę podnieść na duchu, cztery anioły wzięły jej dom i przeniosły go do Włoch, na brzeg morza, gdzie można go oglądać po dziś dzień. Do świętej Anny można się modlić o pomoc przy przeprowadzkach. Obejmie wtedy nad człowiekiem pieczę, choć samej przeprowadzki nie załatwi. Anna jest także patronką górników, wyścigów konnych, stolarzy i miasta Norwich. Za życia dokonała wielu cudów. Patronem historii, którą tu opowiem, jest święty Franciszek z Asyżu (1181-1226), bo wszystko zaczęło się właściwie od kradzieży, a pierwszym świętym uczynkiem Franciszka była właśnie kradzież. Otóż ukradł on ojcu płaszcz i podarował biednemu. Istnieje też patron prawdziwych złodziei, święty Dyzma (I wiek), ale ja nie jestem prawdziwym złodziejem. Ja tylko chciałem być dobry. Był to pierwszy dzień mojej nauki w szkole Great Ditton. Napis przed szkołą głosił: "Szkoła Podstawowa Great Ditton - doskonali przyszłych obywateli no-wego społeczeństwa". - Widzicie - powiedział tato, kiedy nas odprowadził pod bramę. - Być dobrym to dla nich za mało. Oni chcą osiągnąć doskonałość. Moje hasło dnia brzmi więc: "Dążcie do doskonałości". A wskazówka dnia: "Kolacja będzie w lodówce". Taki już jestem, że zawsze staram się robić to, co każe mi tato. Nie żebym się obawiał, że sobie pójdzie i nas zostawi, jeśli będziemy mu sprawiać kłopot, ale po co ryzykować A więc już na pierwszej lekcji starałem się osiągnąć doskonałość. Pan Quinn omawiał temat "Ludzie sztuki, których podziwiamy". Wielki chłopak z piegowatą szyją wymienił sir Aleksa Fergusona i wyliczył wszystkie trofea, jakie zdobyła za jego prezesury drużyna Manchester United. Chłopiec imieniem Jake oświadczył, że gracze są ważniejsi od prezesów, i wytypował Waynea Rooneya za jego indywidualne umiejętności. Pan Quinn rozglądał się bezradnie po klasie. Jeśli ta lekcja miała nas czegoś nauczyć, to rozmowa o piłce nożnej nie była bynajmniej tym, na czym mu zależało. Podniosłem rękę. Ale on wywołał do odpowiedzi jakąś dziewczynę. - Nie znam żadnego piłkarza. - To nie musi być piłkarz. - Ach tak No to nie wiem. Pomogłem sobie lewą ręką, żeby podnieść wyżej prawą. - A kogo ty podziwiasz najbardziej, Damian Prawie cała klasa kłóciła się tymczasem o zawodników i prezesów. - Świętego Rocha, proszę pana. Klasa umilkła. - W jakiej on gra drużynie - W żadnej. To święty. Klasa powróciła do kłótni o piłkę nożną. - Zachorował na dżumę i ukrył się w lesie, żeby nikogo nie zarazić, i przybłąkał się do niego jakiś pies, i przynosił mu codziennie chleb. Potem Roch zaczął w cudowny sposób uzdrawiać ludzi. Chorzy walili drzwiami i oknami do jego chatki w lesie. A on tak się bał, że powie komuś coś przykrego, że nie odezwał się słowem przez ostatnie dziesięć lat życia. - Przydałoby się nam paru takich w klasie. Dziękuję ci, Damian. - On jest patronem zadżumionych, chorych na cholerę i cierpiących na choroby skóry. Za życia dokonał wielu cudów. - No to dowiedzieliśmy się czegoś nowego. Nauczyciel zaczął się rozglądać za kimś innym, ale mnie bardzo się spodobała moja własna doskonałość. Przyszła mi do głowy Katarzyna Aleksandryjska (IV wiek). - Chcieli, żeby wyszła za jednego króla, ale ona powiedziała, że jest poślubiona Chrystusowi. No to próbowali ją łamać kołem, ale koło rozpadło się w drzazgi, wielkie i ostre, i te drzazgi wpadły w tłum, zabijając i oślepiając wielu gapiów. - Trochę to okrutne. Skutki uboczne, można rzec. No dobrze, dziękuję ci, Damian. Tymczasem klasa przestała się spierać o piłkarzy i prezesów. Wszyscy słuchali tego, co mówię. - Następnie odrąbali jej głowę. Oczywiście ją zabili, ale zamiast krwi z jej szyi trysnęło mleko. To był też jeden z jej cudów. - Dziękuję ci, Damian. - Jest patronką pielęgniarek, fajerwerków, kołodziejów i miasta Dunstable (hrabstwo Bedfordshire). Od niej wziął nazwę fajerwerk Koło Katarzyny. To dziewica męczennica. Są jeszcze inne dziewice męczennice. Na przykład święta Seksburga z Ely (670-700). Klasa wybuchnęła śmiechem. Wszyscy się śmieją na dźwięk tego imienia. W latach 670-700 też pewnie się śmiali. - Seksburga była królową Kentu. Miała cztery siostry, wszystkie zostały świętymi. Nazywały się... Nie zdążyłem wymienić imion Etelburgi i Witburgi, bo pan Quinn mi przerwał: - Już ci podziękowałem, Damian. I rzeczywiście, podziękował mi już trzy razy. Jeśli to nie świadczyło, że jestem doskonały, to już naprawdę nie wiem, co mogłoby o tym świadczyć. Natchnąłem przy okazji klasę do pracy twórczej, bo prawie wszyscy chłopcy zaczęli rysować obrazki przedstawiające uboczne skutki egzekucji świętej Katarzyny. Fruwało na nich mnóstwo śmiercionoś-nych drzazg i strumieniami lało się mleko. Tylko Jake narysował Waynea Rooneya, ale on był absolutnym wyjątkiem. W stołówce podszedł do mnie jakiś chłopak, pomachał mi przed nosem hamburgerem i powiedział: - Seksyburger, seksyburger. Wszyscy się roześmiali. Uznałem to za bardzo wulgarne zagranie i już miałem mu to powiedzieć, ale zanim zdążyłem otworzyć usta, wszedł do stołówki Anthony i usiadł koło mnie, więc wszyscy umilkli. Zjedliśmy kanapki z szynką i pomidorem i wzięliśmy jeszcze po małym opakowaniu chipsów. - Ja byłem doskonały - powiedziałem. - A ty - Zwracasz na siebie uwagę - szepnął. - Musisz się trochę przyczaić. Chłopaki się z ciebie śmieją. - A niech się śmieją. Prześladowania dobrze człowiekowi robią. Z Józefa z Copertino też się śmiali, dopóki się nie nauczył lewitować. Do naszego stolika przysiadł się dryblas z piegowatą szyją. Oparł się brzuchem o blat, stół się przechylił i moje chipsy potoczyły się w jego stronę. Złapał je i otworzył paczkę. - To jego - powiedział Anthony, wskazując na mnie palcem. - Coś ty za jeden - zapytał piegowaty. - Jestem jego starszym bratem. - Niewieleś większy od niego. Wszystkie chipsy są moje. - Mówiąc, pluł dookoła okruchami. - Taki jest w tej szkole układ. - Nie możesz mu zabrać tych chipsów. On nie ma mamy. - Jak to, nie ma mamy Każdy ma mamę. Nawet ci, co nie mają taty, zawsze mają mamę. Ja mam oboje rodziców. - Umarła - powiedział Anthony. Piegus przestał chrupać i natychmiast oddał mi chipsy. Poinformował nas, że ma na imię Barry. - Miło cię poznać, Barry - Anthony wyciągnął do niego rękę. Mój brat wierzy w przyjaźń. - Gdzie mieszkasz - Za mostem, przy nocnym sklepie. - O - powiedział Anthony. - To atrakcyjne miejsce. Niezwykle atrakcyjne. Mój brat interesuje się bardzo handlem nieruchomościami. Kiedy szliśmy na boisko, Anthony powiedział: - To zawsze działa. Powiedz takiemu, że twoja mama nie żyje, a odda ci wszystko.

Książka "Miliony" - Frank Cottrell Boyce - oprawa twarda - Wydawnictwo ZNAK.