pokaz koszyk
rozwiń menu
tylko:  
Tytuł książki:

Kresy - śladami naszych przodków

Autor książki:

ks. Mieczysław Maliński

Dane szczegółowe:
Wydawca: List
Oprawa: twarda
Ilość stron: 230 s.
Wymiar: 140x195 mm
EAN: 9788391349632
ISBN: 83-913496-3-2
Data: 2005-12-21
Cena wydawcy: 39.90 złpozycja niedostępna

Opis książki:

Album przedstawia Kresy południowo-wschodnie. Zawiera ponad 300 fotografii. Wśród nich nigdzie nie publikowane zdjęcia starego Lwowa. Opowiada o historii Lwowa, o kresowych miasteczkach i twierdzach oraz prezentuje słynne miejsca kultu religijnego różnych wyznań. Warto również zwrócić uwagę na zdjęcia z historycznej pielgrzymki Jana Pawła II do Lwowa

Fragment:
Lwów był ważnym miastem mojego dzieciństwa. Choć broniłem Krakowa przed lwowskimi kuzynami i kuzynkami, które upierały się, że Lwów jest najpiękniejszym miastem na świecie a w Polsce to już na pewno najpiękniejszym, na pewno piękniejszym od Krakowa, musiałem przyznać, że Lwów ma takie osobliwości i cuda, których Kraków nie ma.

Co takiego miał Lwów? Można powiedzieć: niepowtarzalną atmosferę. A przy tym, choćby parki. Na przykład park Kilińskiego, park Jezuicki. Urozmaicony krajobraz parku i atrakcyjnie prowadzona roślinność powodowały, że należał on do najpiękniejszych w Europie. W porze letniej był ulubionym miejscem spacerowym, a w porze zimowej jego stoki zapełniały się od sanek i nart. Właśnie w tym parku o mało co nie zabiłem się... Było to w czasach przedwojennych, jechałem na rowerze i w pewnym momencie puściły hamulce. Na szczęście, skończyło się tylko na kilku porządnych sińcach.

To miasto tonęło w zieleni: zieleń w mieście, zieleń na Wysokim Zamku, na kopcu Unii Lubelskiej, dużo zieleni u mojego stryjka Malińskiego na Pohulance. Stryjek mieszkał w willi pośrodku wielkiego, pachnącego ogrodu. W ogrodzie tym rosły wysokie maliny, w których można było się zagłębić i buszować bez końca. Buszowaliśmy więc w tych malinach objadając się na potęgę. Wakacje przeważnie spędzałem właśnie tam, na Pohulance, ale odwiedzałem także moje wujenki Helę i Andzię na Lewandówce, które również miały duży dom pośrodku ogrodu. We Lwowie mieszkała jeszcze wujenka Kasia, w centrum, niedaleko pomnika Adama Mickiewicza. Mnie jednak bardziej interesowały te domy, które były ukryte w ogrodach.

Kiedy po dwumiesięcznym pobycie we Lwowie wracałem do Krakowa, koledzy ze szkoły, najpierw ci ze szkoły podstawowej, później ci z Nowodworka, śmiali się ze mnie, że zaciągam.

— No, powiedz coś po lwowsku — mówili.

— Po lwowsku?...

Oj, ty, Fránek, nie rób hecy,

bo po táty ja polécy,

on ci wýgarbúje plecy,

na co tóbi takiej hécy.

Cóż, inne akcenty, inne skróty, inna budowa zdań, w końcu — inna melodia. Poza tym wszystkim, inne słowa. Kto wie w Krakowie, co to są meszty? We Lwowie nie mówiło się buty, tylko meszty.

We Lwowie, w przeciwieństwie nawet do Krakowa, zawsze była radość. Jego mieszkańcy byli roześmiani. Do dziś nie wiem, na czym to polegało. Przecież nie wszyscy ludzie śmiali się, ale ta radość unosiła się nad miastem. Radość na ulicach, po domach i po kościołach.

Rację miał ten, kto powiedział, że Lwów leży pośrodku tego starego świata, który był płaski, spoczywał na wielorybach, a najbardziej oddaloną jego częścią były Indie, o brzegi których rozbijały się fale Nilu a może oceanu. Bo tu spotyka się świat bałtycki z krymskim. W tym mieście przebiega dział wodny między basenami Morza Bałtyckiego i Czarnego: wszystkie wody na północ od głównego dworca kolejowego we Lwowie spływają do Bałtyku, na południe zaś — do Morza Czarnego. Spotykamy tu i bałtycką sosnę, i krymski cyprys, a każdy przydomowy ogródek jest małym ogrodem botanicznym. W tym mieście zbiegają się trzy krainy geograficzne: od północnego-zachodu lessowa wyżyna Roztocza, od północy Nizina Nadbużańska zapowiadająca bliskość Wołynia, a od wschodu Wyżyna Podolska, wprowadzająca w krainę stepów. Brakuje jedynie rzeki. Trudno bowiem uznać za rzekę godną miasta Pełtew, którą w centrum miasta zamurowano i zepchnięto do podziemia.

Gród

Kto założył miasto, którego nazwa wypowiadana w różnych językach brzmi tak podobnie: Lwów, Lwiw, Leopolis, Lemberg? Pierwszym władcą był książę Lew, zarządzający dzielnicą przemyską z ramienia swego ojca, księcia halickiego Daniela, około 1250 r. Z tego okresu pochodzi nazwa i herb miasta. I choć nazwa "Lwów” po raz pierwszy pojawiła się w źródłach historycznych dopiero w 1259 roku, o początkach miasta można mówić już kilka lat wcześniej. Pierwotny gród położony był na północ od dzisiejszego Starego Miasta, pomiędzy Pełtwią a zachodnim stokiem wzgórza, nazwanego później Wysokim Zamkiem.

Lata zmagań

W 1323 r. bojarzy otruli dwóch ostatnich książąt halickich: Andrzeja i Lwa II. Tron po nich odziedziczył książę z mazowieckiej linii Piastów Bolesław Trojdenowicz. Jednak i jego wkrótce spotkał ten sam los. Wówczas rozpoczął się spór pomiędzy Polską, Litwą i Węgrami o władzę nad tym obszarem. Król Kazimierz Wielki akcentując swe pokrewieństwo z zamordowanym księciem, zajął Ruś i włączył ją w granice państwa polskiego. Po śmierci Kazimierza Wielkiego, Ludwik Węgierski korzystając z faktu, że uzyskał koronę polską, w 1370 r. przyłączył te ziemie do Królestwa Węgier. Jednak jego córka, Jadwiga, zostawszy królem Polski, w 1387 r. ostatecznie włączyła to terytorium do Królestwa Polskiego. Aż do I rozbioru Polski, Lwów pozostał stolicą województwa ruskiego.

Miasto z własnym prawem

Włączenie Lwowa do Królestwa Polskiego zapoczątkowało nowe życie miasta. W 1340 r. król Kazimierz Wielki wytyczył całkowicie nowy obszar miasta, na południe od dotychczasowych granic. Tak powstało Stare Miasto z rynkiem i siatką ulic. Plan urbanizacyjny nawiązywał do układu innych miast polskich, a wywodził się z tradycji rzymskiego obozu wojskowego. Jego centrum stanowił zbliżony do kwadratu rynek, z narożników wybiegały po dwie ulice. Wraz z przecznicami tworzyły one szachownicę kamienic. Wtedy też otoczono miasto murami, zbudowano bramy Krakowską i Halicką oraz wzniesiono ratusz, gdzie rządy sprawowała rada miasta i sąd ławniczy. Wszystkie te obiekty przetrwały do dziś. Na mocy przywileju króla Kazimierza Wielkiego z 1356 roku, potwierdzonego dwanaście lat później, Lwów otrzymał prawo magdeburskie, określające jego wewnętrzną strukturę oraz autonomię administracyjną i sądowniczą. Miasto, liczące na początku XV w. około 8 tysięcy mieszkańców, upodobniło się do polskich i środkowoeuropejskich ośrodków miejskich. W tym czasie we Lwowie powstała nawet mennica królewska, bijąca miedziane denarki i srebrne półgrosze.

Narody i wyznania

Od początku swego istnienia Lwów był miastem wielu narodów i wyznań. W drugiej połowie XII w. istniało tu osiem cerkwi, dwa kościoły katolickie, dwa ormiańskie, nieco później pojawiły się także synagogi. Również Kazimierz Wielki przyjmował do miasta ówczesnych imigrantów: Ormian, Żydów i Greków. Poza ludnością Polską mieszkali tu więc Rusini, Niemcy, Ormianie, Grecy, Tatarzy, Żydzi i Karaimowie. We Lwowie było miejsce dla wszystkich.

Ormianie przybywali tu przeważnie z Krymu, gdzie wojujący mahometanizm coraz bardziej im zagrażał. Związany był z nimi orientalny pierwiastek Lwowa. To właśnie Ormianie przywieźli tu imbir, kardamon, szafran, pieprz, muszkat i sprawili, że miasto zasmakowało w aromatycznych przyprawach. Perskie dywany tkane przez Ormian we Lwowie uważano za piękniejsze od oryginalnych wyrobów perskich. Osiedlali się w północnej części miasta, gdzie z czasem zbudowali swoją katedrę. Za koniec społeczności ormiańskiej we Lwowie można uznać rok 1946, kiedy bolszewicy zlikwidowali arcybiskupstwo ormiańsko-katolickie.

Katedra ormiańska

p.w. Wniebowzięcia

Najświętszej Marii Panny v Pierwsi Ormianie mieszkali na ulicy wyznaczonej przez władze miasta. Dzięki zasługom dla Lwowa, otrzymywali coraz więcej przywilejów. W XVII w. należały do nich nawet kamienice na Rynku. W latach 1356-63 włoski budowniczy Dorchi wzniósł niewielką świątynię, przypominającą stylem ormiańskie kościoły na Krymie. Ornamentyka wskazuje na wpływy seldżuckie i perskie. Pierwotna wieża katedralna spłonęła w czasie wielkiego pożaru Lwowa w 1527 r. Pół wieku później, nową wieżę wspierającą się na czterech filarach postanowił wybudować Andrzej z Kaffy.

Przełomową datą w dziejach świątyni stał się rok 1908, kiedy rozpoczęto jej rozbudowę i zmieniono wnętrze. Zbito stare tynki, średniowieczne malowidła poddano konserwacji. Projekt mozaiki w kopule wykonał Józef Mehoffer, a nowy ołtarz, tron biskupi i półkolistą balustradę zaprojektował Witold Minkiewicz. Największym skarbem odnowionej świątynisą malowidła ścienne Jana Henryka Rosena.

Jan Paweł II podczas swojej pielgrzymki do Lwowa w czerwcu 2001 r., modlił się w katedrze ormiańskiej, która jeszcze niedawno służyła jako magazyn.

Wraz z Ormianami wschodni charakter miasta pielęgnowali Żydzi. Wśród nich byli nie tylko szmaciarze, szynkarze i wekslarze, ale także uczeni talmudyści, astrologowie oraz znawcy chaldejskiej mądrości i wiedzy tajemnej. Żydzi zajęli południowo-wschodni kwartał miasta. Tam też wybudowali synagogę Złotej Róży, którą w czasie II wojny światowej zburzyli hitlerowcy. W latach czterdziestych XX w. wszystko się skończyło — Żydzi padli ofiarą faszyzmu. Pogromy zaczęły się w lipcu 1941 roku, w rok później do obozów śmierci wywieziono siedemdziesiąt tysięcy osób. Ze stu tysięcy lwowskich Żydów okupację niemiecką przeżyło ośmiuset.

Dwa zamki, trzy katedry

Wobec ryzyka najazdów tatarskich, Kazimierz Wielki zbudował dwa zamki obronne. Zamek Wysoki powstał na szczycie wysokiego wzgórza, był czasową siedzibą królów polskich zbudowaną z wielkim rozmachem. Od XVII w. stopniowo popadał w ruinę, w XIX w. został rozebrany. Drugi zamek, nazywany Niskim, znajdował się na terenie obecnego Teatru Skarbkowskiego. Zburzono go po I rozbiorze Polski.

W tym samym czasie we Lwowie powstają liczne kościoły, rozpoczyna się budowa trzech katedr: łacińskiej, greckiej i ormiańskiej. Lwów był pierwszym miastem, w którym od XVIII w. urzędowało równocześnie trzech biskupów katolickich: łaciński, grecki i ormiański.

Książka "Kresy - śladami naszych przodków" - ks. Mieczysław Maliński - oprawa twarda - Wydawnictwo List.