pokaz koszyk
rozwiń menu
tylko:  
Tytuł książki:

Jeszcze słychać tętent i rżenie koni

Autor książki:

Konstanty Rostworowski

Dane szczegółowe:
Wydawca: Wydawnictwo Norbertinum
Rok wyd.: 2016
Oprawa: miękka
Ilość stron: 133 s.
Wymiar: 147x208 mm
EAN: 9788372225597
ISBN: 978-83-7222-559-7
Data: 2016-05-19
Cena wydawcy: 28.00 złpozycja niedostępna

Opis książki:

Książka Konstantego Rostworowskiego jest czymś wyjątkowym. Należy do kręgu tych, jakie ukazują świat, który nieodwracalnie już przeminął. Bohaterami tej opowieści są konie. Konie ofiarowane dzieciom, konie cugowe i fornalskie, dworskie i chłopskie, konie z Centrum Wyszkolenia Kawalerii w Grudziądzu, no i wreszcie konie pułku kawalerii austriackiej. Dziś już, kiedy koń ustąpił drogi samochodom, miłość do niego jest tylko pewnego typu hobby niektórych ludzi. A jeszcze do lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku koń, przynajmniej tu, w Polsce, był tym królewskim zwierzęciem, jakie mogło się szczycić największą przyjaźnią człowieka.

Opowieść Rostworowskiego, która idzie śladami życia autora, przekazuje nam całą wiedzę o koniu, na którym do niedawna jeszcze spoczywał ciężar cywilizacji ludzkiej. A zatem dowiadujemy się o tym, gdzie koń mieszkał (stajnia), czym był żywiony, jak był ubierany do pracy, jak był ujeżdżany, kiedy czuł się zmęczony, jaki był jego stosunek do ludzi. Właśnie w owych relacjach pomiędzy koniem i jego właścicielem, człowiekiem, w opisach autora jawi się silna nuta liryzmu, jest to przekaz ciepłych uczuć, które zawsze są nam miłe. Dla osób, które z młodości znają jeszcze zapach stajni i obornika, ta książka będzie przypomnieniem czegoś, co może się w świadomości już zaciera lub może nigdy nie było dostatecznie silne, by zdać sobie sprawę z tego, że wy-chowanie konia to było zadanie niemałej rangi. Dworska stajnia, od-wracające się do wchodzącego łby koni, brzęk łańcuchów, odgłos chrupania marchwi, nagły przelot jaskółki wylatującej z gniazda nad naszą głową i stary stangret - człowiek, którego trzeba było szanować. To wszystko już jakoś odchodzi, choć jeszcze tkwi w naszej pamięci, a w pamięci Konstantego Rostworowskiego utkwiło na całe życie.

Stanisław Jan Rostworowski, fragm. Słowa wprowadzającego
O Autorze
Konstanty Rostworowski (1918-1987) urodził się w Lublinie, był najstarszym synem Romana, właściciela Józefowa nad Wisłą, i Teresy z Przewłockich, pochodzącej z Woli Gałęzowskiej (powiat Bychawa). Wczesne dzieciństwo spędził w domu ojca w Józefowie, potem w Grabkach pod Chmielnikiem i od 8. roku życia w majątku matki w Gałęzowie pod Bychawą. Gałęzów był ojczyzną całej jego osobowości. Tu nasiąknął rytmem pracy gospodarstwa rolnego, przyjaźnił się z pracownikami folwarcznymi, od młodości zajmował się myślistwem, miał swoją klacz Ramotę i kochał konie.

Jako najstarszy syn Teresy (II voto Zakrzeńskiej), miał w przyszłości zostać właścicielem Gałęzowa. W 1937 roku zdał maturę w sławnej Szkole Lubelskiej, wcześniej zaś uczęszczał do renomowanych szkół: Gimnazjum OO. Marianów na Bielanach w Warszawie i Gimnazjum Fundacji Sułkowskich w Rydzynie. Tuż po maturze wstąpił na VIII kurs Szkoły Podchorążych Rezerwy Kawalerii w Grudziądzu, którą ukończył z przydziałem do 19. Pułku Ułanów w Ostrogu pod Horyniem. Po odbyciu służby wojskowej chciał spełnić swoje marzenia o podróżach po świecie. Namawiał matkę, by sprzedała Gałęzów i kupiła podobny majątek w Kanadzie albo w Peru. Teresa jednak odpowiedziała: „Tu się urodziliśmy i tu będziemy umierać”. Konstanty nie zaniechał swego planu. Wstąpił do Szkoły Morskiej w Gdyni, zakładając, że podczas rejsu szkoleniowego „Daru Pomorza” uda mu się uciec do któregoś z krajów afrykańskich. Z uwagi jednak na zbliżającą się wojnę „Dar Pomorza” odbywał rejsy szkoleniowe tylko na Bałtyku i ucieczka była niemożliwa.

Po wybuchu wojny otrzymał powołanie do 2. Pułku Strzelców Konnych w Hrubieszowie. Wskutek działań wojennych znalazł się we Lwowie. Uniknął internowania przez bolszewików i z grupą kolegów wojskowych wśród band ukraińskich przedzierał się w stronę Lubelszczyzny. Podczas okupacji niemieckiej udał się do Warszawy, gdzie ukończył kursy Miejskiej Szkoły Handlowej, kierowanej przez prof. Edwarda Lipińskiego. W czasie wakacji w okresie Bożego Narodzenia 1943 roku został zwerbowany do oddziału leśnego AK kryptonim „Spartanin”, dowodzonego przez porucznika Tadeusza Sowę. Przyjął pseudonim „Dziryt”. Dowodził konnym zwiadem oddziału. Brał udział w kilku akcjach, między innymi opanowania miasta powiatowego Bychawy. W lipcu 1944 roku oddział „Spartanina” został rozformowany. Na Lubelszczyznę wkroczyli Sowieci. Na rozkaz pułkownika AK Stanisława Piotrowskiego („Jara”) podporucznik Rostworowski wstąpił do II Armii Wojska Polskiego. Otrzymał przydział do Sztabu tejże armii, urzędował w Lublinie, w Pałacu Radziwiłłów, w sekretariacie pułkownika NKWD Gabarowa. O działalności Sztabu składał tajne raporty pułkownikowi „Janowi” z byłej AK. Zorientował się, że jest śledzony przez NKWD. Dysponując samochodem, razem z kierowcą zdezerterowali z wojska. Samochód spalili. Konstanty początkowo ukrywał się w Mordach pod Siedlcami, gdzie był majątek ziemski jego bliskich krewnych - Przewłockich, ale później, gdziekolwiek się udał, wszędzie deptało mu po piętach UB. Był zrozpaczony i chciał się ponownie zgłosić do wojska, potępiając swój czyn. I tu ratunkiem dla niego okazało się to, że w Wiśniewie pod Mińskiem Mazowieckim, w parafii mariawickiej proboszczem był jego krewny, ksiądz biskup Wawrzyniec Rostworowski. Konstanty przyjął nowe nazwisko: Stanisław Dudek, i jako brat wspólnoty mariawickiej pracował w ogrodzie stryja biskupa. Gdy wraz z frontem formacje NKWD przeniosły się do Niemiec, Rostworowski, nadal jako Stanisław Dudek, podjął pracę w poniemieckim gospodarstwie rolnym w okolicach Sławna na Pomorzu. Doczekał amnestii w 1947 roku i w Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego w Gdańsku ujawnił się. Podjął pracę rządcy w majątku Polaszki (powiat Sztum), gdzie poznał Ewę Bednarską, którą wkrótce poślubił. Występował już pod nazwiskiem Rostworowski. W tym okresie często zmieniał miejsce pracy, co go chroniło przed aresztowaniem. Był zatrudniony w Zakładzie Hodowli Koni w Dębnie pod Górowem Iławeckim, w gospodarstwie hodowlanym bydła na terenie Sopotu, w elektrowni gdańskiej. W tym czasie jego żona została aresztowana, a on szukał pracy nawet w Woli Gałęzowskiej pod Bychawą. Wkrótce jednak wrócił na Wybrzeże i pracował w Zakładach Zbożowych w Gdańsku, a później w Stowarzyszeniu Plantatorów Roślin Oleistych w Pruszczu Gdańskim. Po „odwilży” październikowej 1956 roku został kierownikiem PGR w Kolkowie i jednocześnie podjął studia zaoczne na Wydziela Ekonomiczno-Rolnym SGGW w Warszawie. Studia ukończył, otrzymując stopień magistra, ale zarządzany przez niego PGR w 1964 roku został zlikwidowany i włączony do terenów przeznaczonych pod budowę elektrowni atomowej. Rostworowski znalazł pracę w Spółdzielni Hodowli Roślin w Krokowej pod Puckiem, gdzie poznał Joannę Glük, pannę w wieku około lat 40. Różne były okresy tej znajomości. Konstanty zmieniał miejsce pracy, jednakże Joanna wędrowała za nim. Ostatecznie ściągnęła go do Łodzi, znajdując zatrudnienie w Glinniku pod Tomaszowem Mazowieckim. W 1970 roku doszło do rozwodu z Ewą Bednarską, ich córka Marta wyemigrowała na Zachód. Konstanty z Jolą wyjechali najpierw do Szwecji, a później do RFN, gdzie osiedlili się w Mölln pod Lubeką. Konstanty pracował dorywczo, ale po pewnym czasie, powołując się na swą przeszłość partyzancko-kombatancką, otrzymał emeryturę, wystarczającą na podstawowe potrzeby życiowe. Wówczas zaczął pisać wspomnienia, głównie dotyczące Gałęzowa. Pierwszą swą książkę nazwał dość niefortunnie: Między wojnami. Jej fragmenty były czytane w Radiu Wolna Europa. W 2007 roku została wznowiona w Wydawnictwie „Norbertinum” w Lublinie pod tytułem Zmierzch Gałęzowa. Druga jego pozycja wspomnieniowa, również bardzo ściśle związana z Gałęzowem - Jeszcze słychać tętent i rżenie koni - została wydana nakładem rodziny na rotaprincie w Mölln w 1993 roku.

Konstanty Rostworowski zmarł na udar mózgu 29 kwietnia 1987 roku w Mölln i tam został pochowany.

Stanisław Jan Rostworowski

Książka "Jeszcze słychać tętent i rżenie koni " - Konstanty Rostworowski - oprawa miękka - Wydawnictwo Norbertinum. Książka posiada 133 stron i została wydana w 2016 r.

Spis treści:

Słowo wprowadzające (Stanisław Jan Rostworowski)

JÓZEFÓW

Mój przyjaciel od kieratu. Wycieczki konne mamy i opowiadania z tym związane. Koń na biegunach. „Oberek” i „Mira”. Szwoleżerowie Napoleona

Konna straż ogniowa. Pławienie koni w Wiśle. „Kępa”. Prom na Wiśle. Kluczkowice

GRABKI

Średniowieczny pałac. Tamtejsze konie. Duchy. Polowanie na „Cesarzu”. Folwark Głuchów i cietrzewie

Do kościoła w Szydłowie. Stuletni miód księdza proboszcza. Banderia na Trzeciego Maja

WOLA GAŁĘZOWSKA

Opowiadania dziadka o rodzie Koźmianów, o niedźwiedziach, o powstaniu 1830 i 1863 roku. Jazda starym powozem do Kraśnika. Przygoda cioci-babci. Klozet z mechanizacją konną

GAŁĘZÓW

Władysław Koźmian. Konie gałęzowskie. Stajnia i źrebięciarnia. Wozownia. Stare i nowe pojazdy oraz inne urządzenia. Furman Jan Baran. W Wielki Piątek nad nami krążą bociany

Wolańska „kanapa”. Źrebaki gałęzowskie. Odstawianie remontów do Lublina. Łąki nad stawami

Pogawędki zimowe z Janem. Wspominamy stare dzieje... Usprawnienia komunikacyjne. Idą nowe czasy

Stajnia fornalska. Konie i obsługa. Stróż Józef Flis

Wiosna w Gałęzowie. Wywózka obornika. Żaby na stawach. Roztopy. Urodziny źrebaków i prace polowe. Wielkanoc. Śmigus-dyngus. Tradycyjne śluby. Pachciarz

Koszenie siana. Letnie wieczory pod białodrzewem. Na czereśnie do Zaraszowa

Żniwa. Polowanie na borsuka. Lokomobila. Dożynki. Pan Szubartowski i jego kapela

Do Józefowa. Podwieczorki w Józefowie. Mój wierzchowiec Szyk. Polowanie na kuropatwy

Konna kolejka wąskotorowa. Transporty buraków. Jesienne rozhowory wron. Powrót źrebaków na zimowe leża. Odjazdy do szkół. Po drzewo do Batorza

Zima stulecia. Polowanie. Chrzest myśliwski i inne związane z tym zwyczaje. Dokarmianie zwierzyny. Wigilia. Sylwester. „Artyleria majątkowa”

Lodownia w parku. Śmierć końska. Wieś Gałęzów. Chłopi i ich konie. Wspomnienie z pierwszej wojny światowej

GRUDZIĄDZ

Szkoła Podchorążych w Grudziądzu. Jak się tam dostałem. Lokalizacja szkoły. Cele i perspektywy. Tradycje

Organizacja szkoły

Oficerowie, podoficerowie, koledzy

Konie: szwadrony zapasowe, nazwy koni, przydziały, dobór maściami, żywienie, pielęgnacja, wygląd stanowiska, służba stajenna, czyszczenie, wyposażenie, technika troczenia siodła

Uzbrojenie sekcji, plutonu, szwadronu

Wyposażenie podchorążych

Stołówka i sypialnie. Apele ranne i wieczorne

Metody szkolenia. Okres rekrucki. Przysięga. Ćwiczenia w terenie. Czas służby i czas wolny od zajęć

Święto Huberta

Wyjazd na urlop

Manewry zimowe. Bal Sylwestrowy. Ćwiczenia zimowe. Wyścigi konne

Wiosna na placach ćwiczeń. Mój wierzchowiec Cień. Konkursy hippiczne. Odwiedziny i inspekcje szkoły

Wyjazd na manewry. Wieś Raducz naszą chwilową kwaterą. Służba wartownicza nocą we wsi. Diabeł na plecach

Stójka pod karabinem

Egzamin na podchorążego. Marsz całą szkołą w okolice Modlina. Ćwiczenie przepraw przez Wisłę. Powrót do Grudziądza

WOŁYŃ

19. Pułk Ułanów. Lokalizacja. Trochę tradycji. Pułkownik Pietraszewski

Wyjazd na ćwiczenia polowe. Wieś Hnidawa. Opowiadania Wołyniaka. Zabawa w Łucku. Alarm

Ostatnie awanse. Powrót do cywila. Wielkie manewry biało-czerwonych

WOJNA

Instruktor jazdy konnej w Towarzystwie Sportowym „Sokół”

Bal w Strzyżewicach

Wojna

Chłopak z Gałęzowa (O Konstantym Rostworowskim)
(Stanisław Jan Rostworowski)

Indeks osób