pokaz koszyk
rozwiń menu
tylko:  
Tytuł książki:

Dialogi z Ameryką. O frankofońskiej literaturze w Quebecu i na Karaibach

Autor książki:

Józef Kwaterko

Dane szczegółowe:
Wydawca: UNIVERSITAS
Rok wyd.: 2002
Oprawa: twarda
Ilość stron: 272 s.
Wymiar: 145x245 mm
EAN: 9788324201013
ISBN: 83-242-0101-7
Data:2001-01-04
Cena wydawcy: 36.00 złpozycja niedostępna

Opis książki:

To pierwsza w polskim obiegu czytelniczym książka poświęcona młodym literaturom frankofońskim Québecu oraz obszaru Karaibów: Haiti, francuskich Małych Antyli i Gujany. Sytuację literatur Kanady francuskiej, Québecu oraz obszaru Karaibów autor umieszcza w kontekście chronologicznie ukazanych procesów społeczno-politycznych. Wskazuje na teksty literackie i oryginalne zjawiska ideowe i estetyczne ("agrykulturyzm", "kanadianizacja", "tubylczość/indygenizm", "realizm cudowny", "antylskość" "kreolskość"). Dialogiczność tych literatur do Ameryki ma w książce specyficzne znaczenie: jest ona historycznie zróżnicowana i wielowymiarowa, wpisuje się zarówno w dawny kontekst kolonialny brytyjski, jak i francuski. PRZECZYTAJ FRAGMENT Od "antylskości" do "kreolskości" W autobiograficznej powieści A Way in the World (1994) V. S. Naipaul pisze o swoim rozczarowaniu przyjazdem, pod koniec lat sześćdziesiątych, na Martynikę - wyspę, która dwadzieścia lat wcześniej, kiedy uczył się francuskiego w Queens Royal College na rodzinnym Trynidadzie, wydawała mu się niedoścignionym ideałem światowości i swobód rasowych: Naładowany tymi wyobrażeniami i skojarzeniami związanymi z francuskim wysiadłem na Martynice [...] Wystarczył tydzień, by ulotnił się cały mój zasób fantazmatów narosłych wokół języka francuskiego w tamtych odległych czasach. Trafiłem na wysepkę, na której zdawał się zatarty wszelki ślad pierwotnej roślinności (Trynidad zachował na północnych wzniesieniach rozległe połacie dziewiczych lasów i trzęsawisk), usunięto wszelkie jej ślady i namnożono plantacje: maleńkie krajobrazy dostrzegalne w zakrętach autostrad, ale bez uroku; wysepkę ukazującą swą niewolniczą przeszłość, wyeksploatowaną, poddaną oszukańczym, wręcz obsesyjnym normom społecznym i rasowym, ciasnym, ograniczonym, gnębiącym wszystkich mieszkańców - w ich języku było widoczne jakieś nieświadome okrucieństwo. Było to miejsce, z którego chciało się jak najszybciej wyjechać. Być może dlatego, że jest ono wyrazem gwałtownie traconych złudzeń, spojrzenie Naipaula na Martynikę wydaje się zrazu zbyt ostre. Można mu zarzucić, że nie uwzględnia tego wszystkiego, co Martynika zyskała od 1946 roku, kiedy to stała się departamentem Francji. W przeciwieństwie bowiem do kolonii francuskich w Maghrebie i Afryce środkowo-zachodniej, które w latach 60. XX wieku wywalczyły lub uzyskały niepodległość na mocy traktatów. Małe Antyle i Gujana wybrały całkowitą integrację z metropolią przy niemal jednogłośnej aprobacie swej ludności. Przyjmując republikański model administracji, zyskały względną autonomię, zrównanie w prawach i szeroki dostęp do rozwijającej się gospodarki francuskiej. Jeśli spojrzeć na to od strony Francji, uznanie dawnych zamorskich kolonii na Karaibach za własny departament było bezspornie ważnym aktem dekolonizacji. W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XX wieku decentralizacja władzy, przekazanie wielu uprawnień przedstawicielom lokalnym - transfer finansów publicznych, technologu, programów opieki społecznej - były rozumną odpowiedzią V Republiki na asymilację, której pragnęła większość mieszkańców jej zamorskich kolonii. Warto jednak pamiętać, że pozostając częścią terytorium narodowego, Antyle gwarantowały Francji ważną dla niej geopolityczną obecność w regionie, związaną z kontrolą morskich szlaków komunikacyjnych między południem Stanów Zjednoczonych, basenem Morza Karaibskiego i Europą. Gujana zaś z podupadającej kolonii karnej przeobraziła się w strategiczną bazę międzynarodowego systemu przekazu satelitarnego. Umieszczone w Kourou instytuty badań kosmicznych i wyrzutnia rakiet systemu Ariane stały się potężnym atutem technologiczno-finansowym dla dzisiejszej Francji. Ponadto, dla metropolitalnych urzędników cywilnych i wojskowych praca w departamentach zamorskich łączy się zwykle z intratnymi zarobkami, powiększonymi o czterdziestoprocentowy "dodatek drożyźniany"; dla wielu z nich to również wymarzona okazja, by wyjechać z kraju i osiąść wśród śnieżnobiałych plaż ozdobionych palmami. Z kolei dla znacznej ilości Antylczyków i Gujańczyków metropolia stała się szansą ucieczki od regionalnych niedostatków, zwłaszcza bezrobocia przekraczającego często trzydzieści procent. We Francji zamieszkuje ich dziś niemal pół miliona, co stanowi połowę całej ludności Gujany, Martyniki i Gwadelupy. Jako obywatele francuscy, mają tam większe możliwości zdobycia pracy i wykształcenia niż niemal trzymilionowa rzesza mówiących po francusku pozaeuropejskich imigrantów, urzędowo zakwalifikowanych do kategorii "Afrykanów" (z Senegalu, Mali, Konga, Kamerunu, Mauretanii, Madagaskaru, Wybrzeża Kości Słoniowej) i "Północnych Afrykanów" (z Algierii, Tunezji i Maroka), z których niemal połowa to bezrobotni. W sumie nowy status polityczny, choć daleki od symbiozy, miał oszczędzić terytoriom zamorskiej Francji degradacji i wewnętrznych konfliktów, które dotknęły wyzwolone z kolonializmu państwa Trzeciego Świata. Było to doniosłym argumentem, wytrącającym z ręki oręż lokalnym zwolennikom pełnej autonomii lub niepodległości, a także radykalnym nacjonalistom z mało znaczących "partii wolnościowych". Zdawałoby się więc, że banki, lotniska, państwowy system oświaty, autostrady, supermarkety, hotele i turyści składają się na to wszystko, co oznacza "udaną" asymiliację z Francją. Niemal tak korzystna jak przyłączenie Hawajów do Stanów Zjednoczonych. (...) Ale obok uwag o ekologicznym wyniszczeniu wyspy Naipaul wypowiada również ważkie zdania o jej duchowej degradacji, o rozkładzie społecznym, atmosferze ucisku i napięć rasowych jako pozostałościach po kolonialnej przeszłości. Tym samym dotyka kwestii, które sytuacja nowych departamentów zdaje się głęboko maskować, a które prowokują drażliwe pytania: czy dla społeczeństwa antylskiego wybór politycznej integracji z Francją w reakcji na kolonializm stał się obiecywaną szansą na emancypację czy nie został okupiony psychiczną i kulturową alienacją czy pospieszna europeizacja nie redukuje do jednego modelu karaibskiej róznorodności kultur i języków czy nie prowadzi do ostatecznego zatarcia różnic między światem Zachodu a światem kreolskim

Książka "Dialogi z Ameryką. O frankofońskiej literaturze w Quebecu i na Karaibach" - Józef Kwaterko - oprawa twarda - Wydawnictwo UNIVERSITAS. Książka posiada 272 stron i została wydana w 2002 r.

Spis treści:

Wprowadzenie

Część I: W dobie ideologii

Rozdział 1: Od egzotyzmu do afrykanizmu

Epidermiczność
Trawestacje: czarna skóra, biała maska
Wyspy szczęśliwe
Smutek tropików
Czarni jakobini
Haitańskie "tu i teraz"
Niger sum

Rozdział 2: Kanada francuska: syndrom "małej literatury"

Tekst Nowego Świata
Wyobcowanie
Kleine Literatur
Kraj-obraz: sublimacja rozpadu
Euforia i splin
Deziluzje
Wchodzimy do miasta!

Część II: Rewolucje krytyczne

Rozdział 3: Karaibskie rebelie

Afrykańskie superego
Socjalizm i cudowność
Karaibski Volksgeist
Afrykanizmy
"Murzyńskość" i "murzynność"
Poetyki "powrotu"

Rozdział 4: Symulakry tożsamości

Biali Murzyni Ameryki
Alienacja i nowoczesność
Imperatyw autentyzmu
Fikcje quebeckości

Część III: Amerykańskie peregrynacje

Rozdział 5: Od "antylskości" do "kreolskości"

"Głos" Ameryki
Zbiegostwo i "wybieg"
Mangrowe" tożsamość kłączowa
Metysi języka
Haiti: rozdroża wygnania

Rozdział 6: Strategie tułaczki

Od Montrealu do San Francisco
Spotkania z innością
Haiti jako fantom
Władcy zimy
Wyobraźnia diasporyczna