pokaz koszyk
rozwiń menu
tylko:  
Tytuł książki:

Piotruś Pan w czerwieni

Autor książki:

Geraldine McCaughrean

Dane szczegółowe:
Wydawca: ZNAK
Rok wyd.: 2006
Oprawa: twarda
Ilość stron: 240 s.
Wymiar: 140x220 mm
EAN: 9788324007424
ISBN: 83-240-0742-3
Data: 2006-10-05
Cena wydawcy: 29.00 złpozycja niedostępna

Opis książki:

Wydawało się, że wszystko się skończyło. Dzieci Państwa Darling wróciły szczęśliwie do domu. Zapodziani Chłopcy znaleźli rodzinę, Kapitan Jakub Hak zniknął w paszczy krokodyla, a Piotruś Pan umówił się z Wendy, że będzie ją co roku zabierał do Nibylandii na wiosenne porządki. Tymczasem po wielu latach urzekająca kraina zaczęła wzywać swoich dawnych mieszkańców…
Piotruś Pan w czerwieni to oficjalna kontynuacja przygód wiecznego chłopca. Powstanie tej książki zostało zainicjowane przez Great Ormond Street Hospital, który jest właścicielem praw do postaci Piotrusia Pana. Konkurs na sequel ogłoszony został w 2004 roku, dokładnie sto lat po premierze sztuki J.M. Barriego. W szranki stanęło kilkuset pisarzy z całego świata. Laureatką została Geraldine Mc Caughrean, angielska pisarka, autorka ponad 130 książek i sztuk teatralnych zarówno dla dzieci, jak i dla dorosłych.
Premiera Piotrusia Pana w czerwieni to wydarzenie niezwykłe. Książka ukazuje się jednocześnie w 29 krajach! Losy Piotrusia Pana, Wendy, Zapodzianych Chłopców, piratów, Czerwonoskórych i Cynowego Dzwoneczka znowu staną się źródłem niezwykłych emocji.
FRAGMENT:
Pomimo ostrzeżeń pani Wendy, by nie próbować latać, zanim będą znów mali, Podstarzali Chłopcy nie mogli się powstrzymać. Sędzia Świstek po prostu chwycił Świetlika i natarł nim sobie całe ciało, jak mydłem. A potem rozpostarł ramiona i poleciał jak ptak! ... A właściwie jak wielkie ptaszysko. Albo jak jeden z tych kudłatych strusi, które w zoo lubią dziobać ludzi w kark. Świstek przefrunął ciężko jakieś dwieście metrów, machając rękami, a potem zasapał się i spadł jak nielot dodo.
Doktor Loczek, który był chudy jak chart i bardzo wysportowany, zdołał dolecieć do latarni, ale stracił zimną krew i musiano go stamtąd ściągać za pomocą drabiny. Pani Wendy, odstawiając drabinę, zapewniała ich, że w nocy wszystko będzie w porządku, ale nie bardzo w to wierzyli.
Dni pędziły jak pociągi. A potem nagle nadjechał 6 czerwca i trzeba było do niego wsiąść i wyruszyć do Nibylandii. Świetlik powiedział im, jak to zrobić. Trzeba się przebrać.
W całym Londynie, a nawet w dalekim Fotheringdene czy Grimswater, Podstarzali Chłopcy znieśli ze strychów stare walizki i wydobyli stamtąd całą odwagę, jaką mieli. Poszli do banków i podjęli całą śmiałość, jaką zbierali przez całe życie. Obmacali wszystkie kieszenie wszystkich ubrań i sprawdzili za kanapą, by zebrać jak najwięcej męstwa.
Ale wciąż wydawało się, że to nie wystarczy.
Kupili kwiatki dla żon, zabawki dla dzieci i umyli okna u sąsiadów. Złożyli w pracy podanie o urlop. Napisali listy do najbliższych, lecz podarli je, bo najtrudniej pisze się słowo "żegnaj”.
W domu Pierwszego Bliźniaka nadszedł czas kąpieli. Gdy jego synowie bliźniaki pluskali się w wannie, on ukradkiem podniósł z podłogi łazienki kilka ich ubrań i wyślizgnął się w czerń nocy.
W domu obok nadszedł czas paciorka. I Drugi Bliźniak powiedział do swych identycznych synków: – Rączki złożone, oczka zamknięte – po czym zwędził szkolny mundurek i wymknął się po cichutku.
W domu w Fotheringdene doktor Loczek wyciągał właśnie rękę, żeby zwinąć swojemu dziecku strój do rugby... ale uprzedził go piesek, szczeniak, który chwycił za kołnierzyk i nie puszczał. Zwierzę zaczęło warczeć, skowyczeć i stukać pazurkami po parkiecie. Dziecko obudziło się: – Kto tam? – Loczek musiał więc chwycić koszulkę razem z pieskiem i uciekać.
W domu pana Johna nadszedł czas bajek. Pan John przeczytał maluchom bajkę przed snem, popatrzył na nie po raz ostatni i zaczął się skradać do drzwi, trzymając w ręku ukradziony kostium marynarza. Na schodach wzdrygnął się jak winowajca, bo czekała tam na niego pani Johnowa. Ona oczywiście wiedziała. Pan John nie pisnął ani słówka o Wyprawie, ale ona i tak wiedziała. Żony po prostu wiedzą. Dała mu na drogę prowiant, skarpetki na zmianę i szczoteczkę do zębów. I nawet wyprasowała mu marynarski kostium przed drogą. – Uważaj na siebie, kochanie – powiedziała, pocałowała go czule i odprowadziła do drzwi. – Pozdrów ode mnie serdecznie Piotrusia Pana.
Sędzia Świstek zdał sobie sprawę, w zasadzie już pod wieczór, że ma tylko córki. Ta myśl całkowicie odebrała mu odwagę. Zaczął głaskać się po wielkich wąsach, jakby był to ulubiony zwierzak, którego musi się zostawić podczas przeprowadzki.
Stalówa... Cóż, pan Stalówa po prostu nie umiał tego zrobić. Stojąc przy łóżkach w dziecięcej sypialni i patrząc na buzie swoich śpiących dzieci, po prostu nie wyobrażał sobie, jak mógłby pojechać gdzieś bez nich – kiedykolwiek. Wówczas zrezygnował z wyjazdu do Nibylandii. A nawet obudził dzieci, żeby je spytać: – Cóż niby jest w tej Nibylandii, co miałoby być lepsze od was?
A lord Kruszyna Darling? No cóż, siedział teraz sam w swoim eleganckim mieszkaniu z klarnetem w dłoni. Gdy Świetlik powiedział im, jak się odmłodzić, Kruszyna pokiwał głową, ale nie powiedział nic. Czekał na ten dzień i śnił o Nibylandii, ale nie powiedział nic. Patrzył, jak inni przygotowują się do tej przygody, codziennie ścierając magiczny pyłek z abażuru Świetlika, ćwicząc przed drogą... i nadal nic nie powiedział. A teraz siedział w tym swoim mieszkaniu, odłożywszy klarnet na kolana.
Nie miał zamiaru psuć kolegom zabawy. Dlatego właśnie się nie odzywał. A oni wszyscy – jego przybrani bracia i siostry – zapomnieli, że Kruszyna jest wdowcem i nie ma dzieci, nie ma nikogo, od kogo mógłby pożyczyć ubranie i kto mógłby sprawić, żeby znów stał się młody.

Książka "Piotruś Pan w czerwieni" - Geraldine McCaughrean - oprawa twarda - Wydawnictwo ZNAK. Książka posiada 240 stron i została wydana w 2006 r.